Obaj z Martinem świetnie tu zagrali ( a to ci nowina;)), ale cała ta historia...taka rozmyta, nawet lekko muli niestety.
Niestety podzielam odczucia co do filmu, naszła mnie jednak pocieszająca myśl, że z dwojga złego lepszy film pozbawiony smaku niż odbijający się czkawką :P.
;) Pewnie tak.
Swoją drogą w głowę zachodzę co oni obaj widzieli w tym projekcie...przecież to dosłownie o pupie (krówki) Maryni;) choć zapowiadało się może nie najgorzej. W końcu od wielkiego dzwonu nawet odrobinę mi się kąciki ust uniosły...
No nic. Widać nikt nie uniknie wpadki;)
Cóż... niektórzy po prostu lubią pracować, jeśli lubi się swój fach dla samej frajdy można zagrać w przeciętniaku (może atmosfera na planie była przednia albo towarzystwo doborowe). Mastroianni tym sposobem nakręcił masę marnych filmideł, de Niro robi tak już od ładnych paru lat. Można powiedzieć, że Newman odkupił grzechy związane z tym projektem w kolejnym roku "Żądłem" :).
"Można powiedzieć, że Newman odkupił grzechy związane z tym projektem w kolejnym roku "Żądłem" :)."
Ha, to Ci kupuję:))