Ten film jest największym gniotem jaki ostatnio (od co najmniej 2 lat) miałem nieszczęście oglądac. Jest to typowa produkcja dla amerykańskich tłuków którzy myślą, że USA jest najlepsze. Fabuła jest tak naciągana, że co bardziej nerwowi widzowie (w tym ja) będą zmuszeni do przynajmniej jednokrotnego kopnięcia telewizora (monitora, ekranu w kinie, etc.) . Najgorsza ze wszystkiego jest jednak muzyka. Każdy wie jak ważna jest muza gdy chcemy wywołać dreszczyk emocji. Problem zaczyna sie gdy jest jej za dużo. W "Behind Enemy Lines" taka "napięciowa" muza jest przez cały czas, wiec w końcu przestajemy na nią reagować i staje się ona wręcz denerwująca.
Podsumowując: fabuła gniot, muza gniot, gra aktorów: nie wiem bo się nie znam. Film nie jest ciekawy i powoduje powstawanie wrzodów żołądka oraz wypadanie włosów, Nikomu nie polecam. Cze