Film nabiera innego wymiaru, gdy umieścimy go na tle wydarzeń, które miały miejsce w Chile w latach 90-tych. To też część autobiografii reżyserki i jej wspomnień, gdy kilka rodzin, w tym też jej opuściła stolicę, tworząc coś na wzór komuny, obawiając się następnych wstrząsów politycznych. Nie wiedząc tego spostrzegałam film jako następny obraz o zwykłych ludzkich problemach w małej społeczności. I jakoś emocji we mnie nie wzbudził.