Główny bohater popada w obłęd i zaczyna ganiać z wiertarką po mieście zabijając randomowe, bezdomne osoby, ot cała fabuła. I to by było jeszcze ok, sęk w tym, że 90% filmu to straszliwe nudziarstwo i irytująca kapela, a same morderstwa też w zasadzie nie robią wrażenia, poza tą jedną sceną z głową.
Wynudziłem się, fabuła jest szczątkowa, jak zwykle wiele hałasu o nic. Natomiast był potencjał na coś znacznie lepszego, był obskurny klimat àla "Maniak", wystarczyło całą uwagę skupić na szaleńcu.