Zabójcze krokodyle czy aligatory były zawsze popularnym i lubianym wśród filmowców z lat 70-ych i 80-ych tematem. Ostatnio moda na mordercze krokodyle ponownie są w modzie. Na DVD mogliśmy oglądać sequel LAKE PLACID, a na ekrany kin i płyty na całym świecie trafiły wysokobudżetowy i hollywoodzki LĘK PIERWOTNY oraz skromna MARTWA RZEKA z Australii.
Teraz przyszedł czas na ZABÓJCĘ - nakręcony w Australii za pieniądze z USA thriller Grega McLeana.
Jest to w zasadzie najlepszy "krokodyli film grozy" jaki w ostatnich 5 latach przyszło nam oglądać.
[Nieco lepiej bo na 6.5 punkta oceniłem skromniutką MARTWĄ RZEKĘ, ale bardziej w geście uznania za umiejętnie tworzony suspens i napięcie za pomocą minimalnych środków niż jakość artystyczną dzieła.]
ZABÓJCA czerpie garściami z niezliczonych i klasycznych monster movie i obrazów z cyklu animal attack.
To co da się dostrzeć w filmie McLeana to fakt, iż reżyser poszedł tu tropami choćby SZCZĘK Stevena Spielberga i postawił na stopniowanie napięcia, a nie na natłok efektów wizualnych i nieprawdopodonych zdarzeń (tak jak miało to miejsce w wypadku przedobrzonego LĘKU PIERWOTNEGO). Greg McLean kolejny raz udowodnił, iż im mniej widzimy bestę (czy też jakieś filmowe zagrożenie) tym większe wrażenie ona robi na nas i tym bardziej się boimy. Feria efektów specjalnych wybucha dopiero w końcówce filmu, gdy wielki krokodyl ukazany jest w pełnej klasie. Trzeba jednak przyznać, że samo zakończenie (choć bardzo sztampowe) również trzyma w napięciu.
Zaletą obrazu są piękne krajobrazy, ciekawe zdjęcia oraz obsada. Aktorzy w przeważającej mierze bardzo dobrze oddali poiczuce bezsilności i osaczenie jakie twoarzyszy istotą ludzkim w chwilach ekstrsmanlego zagrożenia. Wisienką na torcie jest tutaj występ w jednej z ról głównych popularnej i urodziwej Radhy Mitchell.
Próżno w tym filmie doszukiwać się jakiś wielkich wartości artystycznych czy też oryginalności. ZABÓJCA to zwyczajnie sprawnie nakręcony thriller, który może okazać się całkiem przyjemnym "zabijaczem czasu" o ile nie będziemy od niego zbyt wiele oczekiwać.
Można zobaczyć.
Podpisuję się pod Twoim wywodem niemal w całości, gdyż myślę podobnie.
Z początku nie miałem zamiaru oglądać tego filmu, jak tylko się okazało że zabijać będzie krokodyl, gdyż jeszcze nigdy nie natrafiłem na dobry horror tego typu - albo był nudny, ponieważ bohaterowie nie mieli szans z krokodylem i nic nie robili ("Martwa rzeka"), albo - zdecydowanie częstszy przypadek - zarówno zachowanie jak i animacja krokodyla była rażąco kiepska i nieprawdopodobna. Już po seansie mam wrażenie, że nie tylko obejrzałem najlepszy horror krokodyli, ale też jeden z najlepszych animal attacków - gatunku w który straciłem wiarę.
Zdjęcia, fabuła, obsada, napięcie i efekty - to wszystko stoi tu na wysokim poziomie.
Moim zdaniem film warto obejrzeć. Godna pozycja dla miłośników horrorów z animal-attackami na czele.
3/5
PS.
Literówki literówkami, ale drugie zdanie ("Ostatnio moda na mordercze krokodyle ponownie są w modzie.") wyszło trochę bezsensownie. ;)
Pozdrawiam. :)
Zgadzam się z wami, że jest dobrze nakręcony, klimatyczny, z dobrym wizerunkiem krokodyla ale nie lubię filmów w których, olbrzymi krokodyl mieli wręcz ofiarę w tej swojej wielkiej paszczy a kilka minut później, żywą kobietę, po heroicznej walce, wynosi na rękach z jego nory pewien bohaterski amerykanin.
Ciesz się, że przynajmniej nie była zbyt aktywna. Znam parę takich filmów, w którym to ta 'martwa' bohaterka by pokonała bestię, albo przynajmniej doszła tam o własnych siłach. :]