Pzeciętny film. Gdyby nie reklama i zapowiedzi, nazwiska reżysera i głównego aktora, to film jeden z wielu w zalewie ostatnio przeciętności. Sporo głupot, które nie przytoją np. zabójca odjeżdża z miejsca zbrodni wypożyczonym zaraz po zdarzeniu miejskim skuterem (tak, wiem, na lewej karcie), potem pozostawia w mieście skuter i tam ściąga od razu kask, który wyrzuca. Litości, w dzisiejszych czasach średnio rozgarnięty śledczy poszedłbym tym tropem jak po sznurku.