Mam wrażenie, że filmowi brakuje duszy. Główny bohater jest nijaki, a fakt że jest zawodowym zabójca jeszcze bardziej go od nas oddala, nie sposób się w niego wcielić i zaangażować w fabułę bo w tym filmie brakuje emocji. Przypomina mi to kiepską grę która polega na wykonywaniu kolejnych check pointow, zwłaszcza podzielenie tak prostej historii na akty jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym przekonaniu. Jedyna broniąca się scena to walka z Portorykańczykiem. Scena na poddaszu byłaby znośna gdyby nie monolog na miarę trenerów motywacyjnych który przewija się przez resztę filmu. Uważam Zabójcę za najgorszy film Finchera jaki widziałem. Gdyby nie nazwisko reżysera film przeszedłby niezauważony. Ładne zdjęcia i dobre rzemiosło wizualne to za mało kiedy ładunek emocjonalny niektórych reklam jest na wyższym poziomie. Mocne 4/10 ;)