Właśnie TVN zaserwowało nam "Zabójców" po raz kolejny. Dla mnie był to pierwszy raz i dzięki Bogu ostatni.
Już pierwsze sceny filmu są absurdalne. Bezcelowy spacer po bagnie żeby sprzątnąć jakiegoś gościa, Stallowy biegający po cmentarzu w gipsie z dziurką czy ocieranie Antonio po autobusie bez żadnej reakcji wprawiło mnie w lekko komediowy nastrój, który pomógł dotrwać do końca perypetii naszych bohaterów. Zwłaszcza że absurdy mnożyły się z minuty na minutę. Ciekawie zapowiadały się też nie pociągnięte niestety dalej wątki historyczne. Nasz rosyjski towarzysz już w 1980 roku wyczuł koniec zimnej wojny co zaowocowało sprawną akcją udawanej autodestrukcji. Tym powinni się zająć historycy z IPN-u.
Mam wrażenie że tak Moore jak i Banderas stworzonych kreacji do CV sobie nie wpisują. To pewnie oni podzielili się kaskąz walizki z Banco coś tam Caraibo.
I znów zaskoczyli mnie szanowni przedmówcy. To tak jakby nie było żadnej skali porównawczej w kinematografii amerykańskiej. Skoro ten film utrzymuje średnią > 8, to chyba trzeba zasugerować adminowi coby rozszerzyl skalędo 100 stopniowej. Rozczarowujecie mnie i znowu nabieracie.