Ten film to była dla mnie naprawdę ciężka przeprawa. Miałem nadzieję na coś w stylu mrocznego thrillera, z ciekawą fabułą o seryjnych mordercach i może jakimś psychologicznym napięciem, ale niestety wyszło bardzo przeciętnie, żeby nie powiedzieć: kiepsko.
Zaczyna się niby intrygująco, mamy dwóch mężczyzn z różnych krajów, którzy nawiązują dziwną „relację” przez internet, dzieląc się nagraniami ze swoich zbrodni. Brzmi jak dobry punkt wyjścia na coś głębszego, ale film bardzo szybko traci sens i zaczyna iść w stronę brutalności dla samej brutalności. Przemocy jest dużo, ale nie wnosi to za wiele do historii bardziej wygląda to jak próba szokowania widza niż opowiedzenia czegoś ważnego.
Tempo filmu jest bardzo nierówne, przez długie fragmenty po prostu się nudziłem. Postacie są płaskie, trudno zrozumieć ich motywacje. Szczególnie indonezyjski wątek był dla mnie niejasny i z czasem coraz bardziej chaotyczny. Z kolei japoński bohater niby psychopata, ale jego działania momentami wydają się aż przesadzone i nielogiczne.
Plusem jest na pewno klimat , zdjęcia, muzyka, mroczny nastrój, to wszystko jest dobrze zrobione, ale niestety oprawa nie ratuje całości. Film sprawia wrażenie, jakby chciał być czymś ambitnym i kontrowersyjnym, ale finalnie wyszedł z tego dziwny, męczący miks brutalności, banału i niepotrzebnie rozciągniętej fabuły.
Może komuś spodoba się ten „eksperymentalny” styl i próba zderzenia dwóch światów, ale dla mnie to była raczej strata czasu. Oglądałem do końca z nadzieją, że coś się wreszcie wydarzy, niestety, nie wydarzyło się nic wartego zapamiętania.