w życiu bym nie pomyślał że takie rzeczy są możliwe... gigantyczne karaluchy i w ogóle, a za tym wszystkim jeszcze amerykańska armia stoi, no, no...
a tak konkludując serio- film z gatunku "bardzo-zły", tudzież "nieprawdopodobna bzdura". kiepsko wykonany, nieudolnie zagrany, przynajmniej w większości przypadków. no bo że taki Rourke jak zawsze bezbłędny to jasne. zresztą to właśnie jego udział skusił mnie do sięgnięcia po ten tytuł. niestety, Mickey pojawia się na ekranie jedynie w krótkiej scenie, zupełnie jakby dopiero później zdał sobie sprawę w czym bierze udział. głupie, ale jak ktoś lubi skrajną tandetę to może się nawet nieźle bawić (przynajmniej momentami). tak czy inaczej - 2/10, wyżej się nie da, a dodatkowa gwiazdka i tak tylko za Micki'ego.