Kino w stylu zakręconej pół-komedii sensacyjnej. Takie filmy wkręcają i "Slevin" nie jest tu wyjątkiem. Robi to na tyle dobrze, że usypia czujność i dzięki temu gwarantuje zaskakujący finał. Prawda jest taka, że gdybym pozostał czujny, to dość szybko domyśliłbym się wszystkiego. To daje tym większą satysfakcję z seansu, bo trzeba przyznać filmowi wyższość nad sobą i danie skołowania się. To od razu pokazuje, że film robi, to co powinien. Wielkim plusem jest obsada: Willis, Hartnet, Kingsley, Freeman, Tucci, a nawet Liu. Nie ma zgrzytów, wszyscy rzymają poziom. Ciekawa jest scenografia, badzo ładne zdjęcia, efektowny montaż, rewelacyjna muzyka. Czego chcieć więcej? Ja jednak sceptyczny jestem wobec wszystkich tych zakręconych filmów. Oczywiście dają one sporą dawkę rozrywki, ale jeśli na końcu niewiele z tej zabawy wynika, to okazuje się, że drugi, trzeci i kolejny seans niczym już nie zaskakują. Taki jest właśnie "Zabójczy numer". Świetne sensacyjne kino, które trzyma w napięciu, bawi wyśmienitymi dialogami, ale ciężko mi sobie wyobrazić koeljne podejścia do tej samej historii.
8/10