...ale chyba zbyt sie zasugerowalem wczesniejszymi wpisami o blyskotliwosci i oryginalnosci scenariusza, a takze nieprzewidywalnej fabule!
Jestem zadowolony, jednakze inteligenty widz juz po 20min ogladania orientuje sie w fabule i do samego konca tylko utwierdza sie w swoim przekonaniu. Co nie zmienia faktu, ze film warto obejrzec i wszystkim polecam, zwlaszcza, ze to jedyna pozycja (oprocz Domu nad jeziorem) na ktora warto isc do kina!
Znalazł się inteligętny co przeczytał pełno opini na temat filmu, zawierających spoilery...
Tak Cię to boli, że Ty tego nie przewidziałeś a on tak? Ja też wszystko przewidziałem, a oglądałem ten film kiedy nawet nie było o nim głośno, i nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Opinie faktycznie są przesadzone. Ludzie opanujcie się! Nawet jeśli film wam się podobał, to chyba nie uznajecie tego filmu za arcydzieło lub genialny? Jeśli tak to... no cóż, wasze zdanie.
Ja akurat żałuję, że straciłem na ten film 2h. A "Dom nad jeziorem" rzeczywiście fajny :)
Film osiągnął sukces, dzięki zakończeniu. Na imdb jest bardzo trudno, aby jakikolwiek film przekroczył średnią 7. Zabójczy numer ma tam 7,8. Zakończenie zaskoczyło, no powiedzmy prawie każdego i głównie dzięki temu film osiągnął sukces. Bo tutaj mamy jeszcze znakomitą grę aktorską, reżyserie wspaniałą. Nie jest to jak Piła, o której było głośno dzięki zakończeniu, które zapewne również przewidziałeś. I nie wkręcaj sobie, że źle się czuje, dlatego, że "przewidział"... Ja jak przewiduje film, to jestem zły, bo traci sens dalsze oglądanie filmu. Jak np. miało to miejsce w filmie "Sekretne okno" Film jest dla mnie prawie, że genialny(9\10)
P.S Myślałem, że któryś taki inteligentny wytknie mi dwa błędy, które popełniłem(specjalnie, żeby nie było) w moim pierwszym tu wpisie, ale na razie nikt nie dostrzegł.
Dlatego właśnie uważam, że jest zły. Bo nie dosyć, że zakończenie do przewidzenia to jeszcze fabuła nie trzyma się kupy. Ale nie będę pisał tego jeszcze raz, już było w innym temacie. Piła... rzeczywiście, tam nie dało się przewidzieć zakończenia, ale było tak durnowate, że szkoda słów. Co do "Lucky number Slevin" to nie użyję słów: tragedia, gniot, żenada, dno, bo film aż tak straszny nie jest. Protestuję tylko przeciw uznawaniu go za niezwykle inteligentny, a czasem wręcz za arcydzieło. Nie, nie, nie, ten film u mnie zasłużył na 5/10.
Błędy ortograficzne zauważyłem, ale nie jestem od tego by kogoś poprawiać, niech sam się nauczy. Poza tym jestem tutaj po to, aby podyskutować o filmach, nie o ortografii.