Film jest niesamowity!
Od powalającej obsady po zdjęcia:)
Labirynty, czarno-białe wzory, wyblakłe kwiaty na ścianach i na ręczniku Slevina, kólka, trójkąty, waskie korytarze.
Szybkie ruchy kamery, wartka akcja, pokręcona do ostaniej sekduny.
Ale wracajmy do obsady:
jak często można na jednym ekranie oglądać takie osobistości jak
Morgan Freeman, Bruce Willis, Sir Ben Kingsley,Josh Hartnett i last but not least:) Lucy Liu???
W dodatku, dla mnie zawsze przystajony, ale drewniany Harnett, zbyt poważny nagle jest zabawny,charyzmatyczny, uroczy:)
Podobnie z Lucy Liu, w Kill Billu z poważną, skupioną miną nagle jest podszczeloną wariatką z urokliwym uśmiechem:D
Willis cały film drwi z sam siebie, ze swoich dotychczasowych ról, brawa za ten dystans:) jest niesamowity:)
Freeman i Kingsley to pierwsza liga, za każdym razem to udawadniają:)
Film z kawałków układa niebywałą całośc, jest mieszanką akcji, kryminału, małej, acz uroczej love story:)
Czego można chcieć wiecej?!?
Nie nastawiałam się na taki zachwyt:D
Polecam:)