dla mnie to raczej nowy gatunek: krwisty dramat...
podzielcie sie uwagami: i troche sie rozczarowałem jezeli chodzi o gre aktorską Josha Hartnetta i mojego ulubionego aktora: Morgana Freemana, nie uwazacie ze za duuuzo krwi, morderstw, broni itp? (chociaz moze tyle dobrze ze nie przeklinaja co drugie slowo)
Może nie wiem wypadało by obejrzeć filmy Guy'a Ritchy'ego... Ten film wyraźnie bazuje na filmach tego znanego reżysera. Jest w nim więcej krwi i nie śmieszy tak bardzo (choć humor został wprowadzony [szczególnie w roli Lucy Liu]) to nadal jest konwencja bandziorów którym coś nie wychodzi a na końcu co? happy end, czyli osoba która zdawało się że ma kłopoty kończy pozytywnie, choć nie dla wszystkich to pozytywne zakończenie jest dostrzegalne.