Wspaniały film kryminalny w wielkim stylu. Cassavetes wyrobił sobie markę, która sprawia, że
jego filmy nie przepadną w otchłani zapomnienia. Świetna historia z jeszcze lepszym
zakończeniem. Można rozpisywać się, ale ostatni raz tak dobrze bawiłem się na Ojcu
chrzestnym( to pewnie dlatego, że nie dawno sobie powtarzałem tę trylogię) , w tym filmie jest
równie świetny klimat. Historia jest opowiedziana w taki sposób, że nie można od niej oderwać
wzroku, choć zdaje się, że za wiele się nie dzieje. Film jest perfekcyjnie dopracowany, a niesie
ze sobą jeszcze metaforę życia artysty, sam autor ukrył w nim swoje doświadczenie i tak
równolegle mamy historię właściciela lokalu, który z powodów finansowych popada w
kryminalne utarczki, oraz historię występującego showmana w lokalowym kabarecie, choć ten
pierwszy jest wyraźniej zarysowany, to jednak obie historie symbolicznie odwołują się do
samego Cassavetesa, a to wszystko razem tworzy niesamowity wymiar filmowy!
Wielki według Ciebie. Dla mnie ten film powiewa nudą. Nie znalazłem w tej historii niczego porywającego. Może gdyby ktoś inny wziął się za wykonanie to bym nie pochrapywał na seansie. Jakby w nim wyciąć sceny nie mające znaczenia dla fabuły to trwałby godzinę. Nie odczułem za bardzo wspaniałości tego wiekopomnego dzieła, które zapewne w ciągu kilku tygodni wyparuje z mej pamięci. Akcji i napięcia było w nim może przez 15 minut jak główny bohater zakradał się do willi, zabił starego chinola (do cholery, tak na dobrą sprawę nie wiemy kim on jest i czemu musiał zginąć). Przedtem i potem mamy scenki rodzajowe jak zepsuty mieszczuch korzysta z życia, gada głupoty ze swoimi pracownikami, ogląda taniec erotyczny itp. Pasjonujące.
Tak w ogóle porównanie z Ojcem Chrzestnym to nie dość, że grzech to niezbyt trafione. Ojciec Chrzestny to film gangsterski a tu mamy do czynienia z mdłym dramato-kryminałem.
Mogę wymienić dziesiątki obiektywnie lepszych pod względem fabularnym kryminałów niż to filmidło.
Podejrzani, M jak morderstwo, Memento, Świadek oskarżenia, to tylko niektóre z nich.
Nie rozumiem zachwytu :)
dla każdego co innego:) Oczywiście, że Ojciec chrzestny i Zabójstwo chińskiego bukmachera to dwa zupełnie inne gatunki. To porównanie jest przypadkiem, bo jak pisałem wcześniej powtarzałem słynną trylogię i po prostu bawiłem się na niej równie dobrze jak na tym filmie Cassavetesa, a ten z kolei promuje inny artystyczny wymiar kina niż chociażby Coppola:)