POLSKI film ma w POLSCE premierę DWA LATA po premierze światowej?
Premiera była tylko festiwalowa, ale jakby nie patrzeć się liczy. Nigdzie tak naprawdę jeszcze nie wyświetlano tego filmu w szerokiej dystrybucji i Polska będzie zapewne pierwszym krajem, w którym będzie to miało miejsce. Pytanie raczej jest, dlaczego film tak dobrze przyjęty na festiwalu tyle musiał czekać, żeby znaleźć u nas w kraju dystrybutora?
Kiedyś widziałem Kolskiego u Wojewódzkiego i mówił,. że komuś się zdaje naraził i tamci zrobili co w ich w mocy, aby opóźnić premiere. To wtedy kiedy książkę swoją napisał. Nie jest zbyt popularny w gronie polskich twórców ( w ich światku)
No właśnie, i dlaczego jeszcze nie wszystkie filmy Kolskiego się u nas ukazały na DVD? Od nie wiadomo ilu lat czekam na Cudowne miejsce albo Grającego z talerza...
"Nigdzie tak naprawdę jeszcze nie wyświetlano tego filmu w szerokiej dystrybucji i Polska będzie zapewne pierwszym krajem, w którym będzie
to miało miejsce. "
U nas raczej wyswietlanie w szerokiej dystrubucji rowniez nie bedze miało miejsca. Jak glosi plakat "tylko w kinach studyjnych" - czyli waska dystrybucja.
Po prostu nie znalazł dystrybutora. Ponoć "Zabić bobra" to nowe oblicze Kolskiego, zupełnie inny styl, a to rodziło obawę czy na tym filmie da się zarobić, bo jak wiadomo nawet na kulturze trzeba zarobić :-/...
Pornografia też była zupełnie nowym obliczem. A na starym obliczu reprezentowanym przez Afonię czy Wenecję tak dobrze się zarabiało? Chyba nie...
Ja nie odbieram tak "Pornografii". Na "Wenecji" z pewnością zarobić się dało - wystarczy spojrzeć kto dystrybuował film - ITI zawsze inwestuje w pewniaki, nie bawi się w ukulturalnianie... "Afonia i pszczoły" była oczywistą kontynuacją dotychczasowego stylu więc przynajmniej dystrybutor miał pewnik, że miłośnicy talentu Kolskiego przyjdą film obejrzeć, a po "Zabić bobra" nie było czuć entuzjazmu w kraju a jeśli słyszało się głosy to raczej nieprzychylne filmowi.
Dystrybutor zawsze może mieć pewność, że miłośnicy talentu Kolskiego przyjdą obejrzeć film, choćby z ciekawości. Pytanie tylko, czy wyjdą z kina zadowoleni, czy też wyjdą przed końcem seansu. Wskutek zbiegu okoliczności nie byłem na "Wenecji" w kinie, ale myślę, że miałbym spore problemy z wytrzymaniem do końca. To oczywiście dystrybutora zupełnie nie obchodzi, bo już skasował za bilet. A "Pornografia" była przepojona Gombrowiczowską specyficznością, akurat mniej tam było Kolskiej poezji. Znane mi osoby będące miłośnikami Kolskiego, ale nielubiące Gombrowicza albo po prostu niezainteresowane taką literaturą, kompletnie nie czują tego filmu, nie można więc twierdzić, że to jest "ten sam Kolski, co zawsze". Mnie się natomiast podobał, i to o wiele bardziej niż "Afonia" czy "Wenecja". Moim zdaniem w tych dwóch ostatnich filmach stężenie "magii Kolskiego" jest ciut za małe, czego szkoda zwłaszcza w przypadku "Wenecji", bo są w niej fragmenty przepojone niezwykłym pięknem.
Z "Afonią...", "Wenecją" i "Pornografią" znalezienie dystrybutora było o tyle łatwiejsze, że Kolski nie musiał ich szukać sam - był dofinansowywany, miał sponsorów - już ich była w tym głowa, żeby film się zwrócił. Przy "Zabić bobra Kolski korzystał ze środków własnych i koleżeńskich pożyczek więc trud znalezienia dystrybutora leżał wyłącznie na jego barkach, a przecież artysta może nie znać się na biznesie i nie musi wiedzieć jak sprzedać, za ile i komu. Smutne tylko, że środowisko nie chciało filmu wpuścić na duże krajowe festiwale - wtedy byłoby na pewno łatwiej trafić filmowi do kin.
pojawiające się uczucie bycia zrobionym w ciula (ponoć tylko na Śląsku są w stanie w całości ogarnąć to pojęcie) jest jak najbardziej zrozumiałe. dlatego bardzo wątpię czy obejrzę film w zwykłej dystrybucji.