Muszę przyznać zupełnie szczerze, że - chociaż oglądam sporo filmów gejowskich - Dolan to najlepsze reżysersko-gejowskie odkrycie, jakie miałem od czasu, kiedy jakieś 10 lat temu po raz pierwszy zetknąłem się z Almodovarem. Brzmi to trochę, jak herezja, w końcu tylu wybitnych reżyserów to homoseksualiści, ale chociaż uwielbiam np. Viscontiego, to po skończeniu jego filmu nie mam nigdy ochoty na NATYCHMIASTOWĄ powtórkę, a po Dolanie - mam. Mam nadzieję, że każdy kolejny jego film będzie równie świetny, jak poprzednie.
Ang Lee? On nie jest gejem. :) Fakt - "Tajemnica Brokeback Mountain" jest boska, ale pisałem o reżyserach-gejach, nie o filmach gejowskich w ogólności.
A Van Sant jest bardzo nierówny. I także po nim nie mam takich reakcji, jak po Dolanie. :P Pozdro.
DObrze,ze poruszyłeś ten film.Jakby ktoś czuł niedosyt po gejowskim filmie to zachecam do obejrzenia Tajemnica BrokeBack Mounstain,z bardziej znanymi aktorami,oraz z takim który już nie żyje.Więc jesli ktoś jest spragniony wylewu łez,niech obejrzy.Film oczywiście tez o gejach.