Choćbym chciał, nie potrafię oceniać tego filmu, nie biorąc pod uwagę wieku reżysera. Gdybym przymknął oko na ten fakt, z pewnością moja opinia byłaby bardzo krzywdząca. Tymczasem tok myślenia 19latka jest tu aż nazbyt widoczny i dzięki temu cała historia nabiera autentyzmu. Gdyby stworzył ją starszy reżyser, wcale nie uwierzyłbym mu. Dolanowi ufam, bo wiem jak to jest mieć te -naście lat i czuję że przekazuje nam emocje towarzyszące mu w czasie procesu twórczego.
Jeszcze ciekawszą kwestią jest rozwój talentu widoczny już w czasie trwania filmu. Pierwsze sceny bywają drewniane, sztuczne, brak im jakiegokolwiek pomysłu. Później pojawiają się eksperymenty, muzyka zaczyna korespondować z obrazem, ujęcia robią się coraz ciekawsze, a aktorzy odważniejsi. Reżyser na naszych oczach uczy się mówić językiem kina. "Zabiłem moją matkę" z minuty na minutę robi się coraz ciekawsze. Choćby ukazywanie napięcia seksualnego między bohaterami w pierwszych scenach jest nikłe, a w drugiej połowie widzowie odczuwają każdy moment w którym postaci niezręcznie próbują się do siebie zbliżyć.
SPOILERY
Pewnych uproszczeń i naiwnych rozwiązań wybaczyć Dolanowi nie mogę. Choćby uczynienie ważnym zwrotem akcji sceny gdy dwóch złych homofobów kopie biednego bohatera-geja. Czy może być coś bardziej trywialnego dla kina queerowego? Albo zakończenia w którym reżyser sięga po filmy z dzieciństwa- wspólne spacery po plaży. To banał, wciskany w co drugim happyendzie.
Jest nieźle. Nawet więcej. Z zainteresowaniem będę śledził rozwój tego młodego twórcy, bo czuję że dopiero pokazuje pazury.
Wydaje mi się pewną nieścisłością wnioskować, że skoro film z każdą sceną staje się coraz lepszy to jest to rozwój reżysera. Filmów nie kręci się chronologicznie. Niekiedy ostatnia scena filmu może być nakręcona jako pierwsza. Co do kopania biednego bohatera, to nie zwróciłem uwagi żeby to był punkt kulminacyjny. Nic się po nim nie zmieniło. Co więcej był to jedyny przejaw nietolerancji wobec gejów w tym filmie. Widać więc, że nie o to chodziło. Filmy z dzieciństwa natomiast pokazują czego nasz bohater pragnie. Zresztą idealnie pokazując psychikę 16 latka. Hubert pragnie być kochany bezwarunkowo, wspomina i tęskni za czasami kiedy życie polegało na bieganiu z mamą i chowaniu się pod jej spódnicę. Jednocześnie czuje się dorosły i dojrzały. To rozdarcie nie pozwala mu zrozumieć swoich emocji. Moim zdaniem to zdumiewające jak nastolatek może zrobić tak dojrzałe kino. :)
Ja wiem jak się kręci filmy. Faktem jest jednak, że wygląda to jak wygląda: biednie jest na początku, a później forma ewoluuje.