Ten film jest taki wintaż, retho i elo, wszystko naraz, jesteśmy w końcu ahtystami. I retho i elo i wintaż też jesteśmy, jakżeby inaczej. Chyba późniejszy film, Wyśnione Miłości, jest fajniejszy, bo jest jeszcze bardziej (wintaż, retho i elo). Pozdrawiam.
bystra jesteś yelle ;]
@jakub
nie no, jest troszkę nadęty i jest trochę w nim gwiazdorstwa, ale aż tak skrajnie bym go nie oceniała. trzeba docenić ujęcia, trzeba oddać sprawiedliwość świetnej muzyce i ciekawie dobranym aktorom. i trzeba uznać, że właśnie to co chciał ukazać - a więc fakt, że najczęściej w relacjach międzyludzkich konflikt urasta do rangi hiper właśnie zaczynając od takich błahostek. to było zgrabnie zaprezentowane. także emocjonalnie można było się wczuć, chociaż momentami miało się ochotę chwycić ją i zapytać "kobieto co ty wyprawiasz" albo jemu dać po papie i powiedzieć "koleś opanuj się".
no i nie zapominajmy, że jest młody i dopiero rozpoczyna swoją filmową scieżkę, także na ten czas jest już nieźle.