Czy to tylko wishful thinking czy scena, gdy matka idzie korytarzem do swojej kanciapy w pracy jest
mrugnięciem okiem do fanów "Spragnionych miłości"?
Raczej nie było. Ale świadczy o tym, że wielcy reżyserowie często mają podobny punkt widzenia. Jak pisałem już w innym komentarzu - Dolan pewnie zostanie drugim Almodovarem i jedną z ikon europejskiego kina. Oby, bo na to zasługuje. Jeśli osiągnie sukces na świecie (jak Wong Kar-Wai), to tylko się cieszyć.
PS. Za sukces uznaję estymę, nie korzyści majątkowe. Kar-Wai też się nie dorobił milionów dolców, a jest kojarzony na całym świecie (dodajmy - przez wymagających i inteligentnych kinomanów, a nie "popcornowych kinomaniaków").
Na razie z Dolanem jest nieźle, jest tendencja zwyżkowa. Tylko żeby został jedną z ikon europejskiego kina jeszcze długa droga i przed nim i przed Kanadą, która musiałaby zostać jakoś przyłączona do Europy.
No tak, Kanada, lol. Xavier zawsze mi się kojarzył z francuską sztuką filmową, stąd mój faux pas. Ale nie da się nie dostrzec, że najbliżej mu do europejskich twórców.