chociaż Huberta i jego matkę łączą tak "zgniłe" relacje to jednak paradoksalnie dochodzi pomiędzy nimi do większych emocji niż w wielu, z pozoru normalnych, domów. takie refleksje nachodzą mnie od wczorajszego seansu i zdecydowanie nie żałuję obejrzenia. film jest bardzo ciekawy pod względem psychologicznym i myślę, że trochę dziwnym jest twierdzenie, że problemy Huberta są absurdalne, bo ludzie sami zapędzają się w takie stany. może to pewien rodzaj żółtego światła? poza tym film zawiera wiele świetnych scen, chociażby dyskoteka i malowanie mieszkania. na pewno warto zobaczyć.