PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=512873}

Zabiłem moją matkę

J'ai tué ma mère
2009
7,4 42 tys. ocen
7,4 10 1 42028
6,8 40 krytyków
Zabiłem moją matkę
powrót do forum filmu Zabiłem moją matkę

oglądałem 30-40minut i nie mogłem wytrzymać. film opowiada o problemach tego
dzieciaka które są ekstremalnie absurdalne, wiem więcej niż mogłoby się wydawać o
położeniu głównego bohatera... wiele więcej. a to jak bardzo film jest płytki aż boli! bardzo
boli... jak ktoś w ogóle może patrzeć w ten sposób na świat i mieć problemy tego rodzaju?!
przecież to dobre dla rozpieszczonego snobistycznego frajera w wieku 7-8lat...
BRAK WYOBRAŹNI... może podejdę do niego po raz drugi i może zmienię zdanie, ale w tym
momencie... R.I.P, to chyba najgorszy absurd od 300 lub KingKonga (z innymi ścierwami
nie miałem wątpliwej przyjemności się zetknąć)
szlag trafia. pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
decym

Kompletnie się nie zgadzam, mnóstwo rodzin ma tego typu problemy, sama mogę utożsamić się z bohaterem. Film jest świetnie nakręcony, może gdybyś obejrzał do końca to zmieniłbyś zdanie, zresztą co to za zwyczaj oceniać film po 30 minutach? W wielu które widziałam to właśnie końcówka nadawała całości sens.

ocenił(a) film na 7
dzeeem

dokładnie. problematyka tego filmu jest uniwersalna. Na co dzień mamy stycznośc z takimi sytuacjami, bądź też jesteśmy świadkami, obserwatorami. Ten nastoletni chłopak przeżywa traumę, przez matkę która wylewa na nim wszystkie żale swego zycia. Nie potrafi okazać miłości, dotrzeć do chłopaka, przez co zatruwa życie sobie jak i jemu. To nie jest absurd, to jest tragedia.

ocenił(a) film na 5
gosia913

hmm "przez matkę która wylewa na nim wszystkie żale swego życia" że co u diabła?

tu się totalnie nie zgodzę z postrzeganiem Huberta i matki. Została ona przedstawiona jako zimna, nieczuła samolubna kobieta. A jak ją widzimy pierwszy raz? Siedzi z synem przy stole. W JEJ zachowaniu nie ma nic do zarzucenia – zachowuje się jak normalna (!) osoba. A on? Siedzi wpatrzony na nią z wpie*dolem w oczach, wybucha na każde jej słowo, traktuje jak śmiecia a nie matkę. No ludzie.. czym tu się zachwycać w takim synu? To jest pierwsze odpychające wrażenie, choć nie znam (nie znamy?) ich wcześniejszych relacji. Pragnąc pokazać ją w złym świetle, mamy jej gadkę z przyjaciółką o solarium i malowanie ust w aucie. To jedyne co jej można zarzucić –głupotę. Ale mnie prędzej rusza za serce, jak gania za nim w szkole, jak upada i wśród ciekawskich oczu innych uczniów i nauczycielki próbuje się podnieść. Mną autentycznie wzbudziło współczucie dla niej. I nienawiść do syna.

Nie widzę nic na jego usprawiedliwienie. Rodzice, jacy by nie byli, zasługują na szacunek. On obwinia matkę za wszystko, wyzywając od chorób, twierdzi że mieszka w chlewie i zasługuje na mieszkanie.. że co? :/ a kim on jest u diabła?! Dostałby parę razy w twarz to by się opamiętał. Wg mnie stopień jego bezczelności, zmienności (raz ją kocha, raz nie, niedojrzały w ogóle) jest adekwatny do rany, jaką zadaje swojej matce. Okropność.

„brzydzę się tobą. Jestem chory na twój widok” – to są jego słowa do jego matki. I moje słowa do niego. Nigdy więcej nie obejrzę tego filmu. Nie mam sił widzieć, w jakie sposoby upadla swoją matkę. Żadna scena nie zasługuje na powtórne obejrzenie. Lub inaczej – i go najgorsze – najprzyjemniejsza scena to scena malowania pokoju matki Antoina i to wszystko co się dzieje wśród gazet, jakoś inaczej skomponowane niż film (przypomina mi „wyśnione miłości”, film nieco ale lepszy). Nic innego.

Film ze średnią 7,5? Chyba tylko dla matki, którą – naturalnie, że ma prawo, a jak - MOŻNA I NALEŻY pchnąć, uderzyć, ośmieszyć, oczernić i skreślić za wszystko co dla niego przez te ileś lat zrobiła. Oto moje NIE dla takich filmów.

ocenił(a) film na 7
einzigartig

"Film ze średnią 7,5? Chyba tylko dla matki, którą – naturalnie, że ma prawo, a jak - MOŻNA I NALEŻY pchnąć, uderzyć, ośmieszyć, oczernić i skreślić za wszystko co dla niego przez te ileś lat zrobiła" .


A powiedz mi co ona dla niego przez te ileś lat zrobiła? zapewne myślisz -dach nad głową , pełną miskę jedzenia i puste słowa "kocham Cię" , które, swoją drogą zawsze najpierw padają z ust syna, a jej są odpowiedzią bez żadnej głębi i szczerości ...
Ona ewidentnie- i tu z góry przepraszam za wypowiedź - ma wyje..ne na swego syna i traktuje go jako przykry obowiązek. Dowodem na to jest jej rozmowa z dyrektorem internatu, po ucieczce Huberta. Wyznała że wyszła za mąż ze strachu a ciąża była prowokacją ( w tym momecie ja zaczęłąm brzydzić się NIĄ). I jaki efekt-? chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. A jeżeli chodzi o aroganckie zachowanie Huberta, fakt, czasem było zbyt ostro, może i przeginał. Jednakże przynajmniej był szczery, potrafił wyłożyć kawę na ławę, powiedziec co go gryzie. Jego wybuchy złości były uzewnętrznieniem wewnętrznego bólu. A matka nie zrobiła nic w kierunku polepszenia jej relacji z synem Zachowuje się momentami jak opętana, jakby żyła w jakimś zawieszeniu, letargu.
Jeszcze przytoczę scenę gdy Hubert się oć..ł i pojechał do matki.Powiedział co czuje,wyrzucił wszystko z siebie. A ta siedziała jak osłupiała i nie potrafiła wydobyć z siebie kilka sensownych słów, które mogłyby wszystko zmienić. Wysłała go do internatu i problem z głowy. Nie znała swojego syna i nie chciała go poznać.

Ten film powinien uświadomić co niektórym że na macierzyństwo i ojcowstwo powinni decydować się jedynie ludzie odpowiedzialni, dorośli , tacy którzy będą potrafić przelać miłość na swoje dzieci.
A powiedz mi co ona dla niego przez te ileś lat zrobiła? zapewne myślisz -dach nad głową , pełną miskę jedzenia i puste słowa "kocham Cię" , które, swoją drogą zawsze najpierw padają z ust syna, a jej są odpowiedzią bez żadnej głębi i szczerości ...
Ona ewidentnie- i tu z góry przepraszam za wypowiedź - ma wyje*ane na swego syna i traktuje go jako przykry obowiązek. Dowodem na to jest jej rozmowa z dyrektorem internatu, po ucieczce Huberta. Wyznała że wyszła za mąż ze strachu a ciąża była prowokacją ( w tym momecie ja zaczęłąm brzydzić się NIĄ). I jaki efekt-? chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. A jeżeli chodzi o aroganckie zachowanie Huberta, fakt, czasem było zbyt ostro, może i przeginał. Jednakże przynajmniej był szczery, potrafił wyłożyć kawę na ławę, powiedziec co go gryzie. Jego wybuchy złości były uzewnętrznieniem wewnętrznego bólu. A matka nie zrobiła nic w kierunku polepszenia jej relacji z synem Zachowuje się momentami jak opętana, jakby żyła w jakimś zawieszeniu, letargu.
Jeszcze przytoczę scenę gdy Hubert się oćpał i pojechał do matki.Powiedział co czuje,wyrzucił wszystko z siebie. A ta siedziała jak osłupiała i nie potrafiła wydobyć z siebie kilka sensownych słów, które mogłyby wszystko zmienić. Wysłała go do internatu i problem z głowy. Nie znała swojego syna i nie chciała go poznać.

Ten film powinien uświadomić co niektórym że na macierzyństwo i ojcowstwo powinni decydować się jedynie ludzie odpowiedzialni, dorośli , tacy którzy będą potrafić przelać miłość na swoje dzieci.

ocenił(a) film na 3
einzigartig

Z ust mi to wyjąłeś/wyjęłaś.
Wydumane problemy z nadmiarem estetyki u niejednego mogą powodować rzygogenne torsje. Sztuczna psychologizacja postaci i jeszcze ten chory manieryzm. Chyba tylko muzyka gra na korzyść tego filmu. Oprócz tego nic nie mogę dostrzec, sorry. Ponoć reżyser miał w nim zawrzeć wątki autobiograficzne. I jeżeli jego produkcja miała być samokrytyką, czymś w rodzaju pokuty/zadośćuczynienia, to jestem gotów zmienić ocenę.
O! Może jeszcze emocjonalna tęsknota Huberta za ojcem to coś godnego zainteresowania, poza tym - pustka.

ocenił(a) film na 10
dzeeem

"Może gdybyś obejrzał do końca to zmieniłbyś zdanie", a ja powiem tak: Może gdybyś miał podobne problemy, może gdyby życie nie było dla Ciebie takim, jakim jest, może gdybyś i Ty mógł utożsamić się z bohaterem, to zmieniłbyś zdanie...

ocenił(a) film na 7
decym

Mam bardzo podobne odczucia i również oglądałam ok.30 minut. Myślałam, że to będzie ładny film o prawdziwych problemach, a tylko się znudziłam. Choc biorąc pod uwagę komentarz dzeeemu, spróbuję obejrzec cały, może mile się zaskoczę.

ocenił(a) film na 8
my.name

Nie twierdzę, że końcówka jest idealna, zresztą o niej jest osobny temat, ale po obejrzeniu dwóch filmów Dolana odnoszę wrażenie, że dla niego ogromnie istotna jest wartość estetyczna filmów, a ten jak już wspominałam jest wg mnie cudownym obrazem pokazującym uniwersalną historię. Być może odbiór filmu w domu i w kinie potrafi zrobić różnicę, ja widziałam "Zabiłem moją matkę" w kinie, na wielkim ekranie, nie rozpraszały mnie sprawy typu facebook, głosy domowników itp. przez co film kompletnie nie wydał mi się nudny.

dzeeem

Oglądany w domu też jest świetny, tak estetyka filmów gra ogromną rolę i przede wszystkim nie powinno się oczekiwać od tego filmu klimatu dramatu byczajowego-bo faktycznie można się wtedy zawieść.....
To moje prywatne zdanie,ale dla mnie film ma wiele wspólnego z wczesnymi filmami Van Sant'a, zwłaszcza konstrukcyjnie, tylko jest o wiele bardziej poetycki

Rioriel

Rozczarowałem się tym filmem bo czekałem na jakiś zwrot w akcji, dramatyczne zakończenie filmu.Nie polecam.

jamesdawid

wg mnie ten film to krytyka dla takiego zachowania jakie reprezentuje Hubert... Nikt chyba oglądając ten film nie myśli, że to miły, kochany i ciepły człowiek

ocenił(a) film na 7
Pan_Kamil

Po obejrzeniu "Wyśnionych miłości" miałam duże oczekiwania co do tego filmu i nieco sie rozczarowałam, podobnie jak auto tematu. Męczyły mnie ciągłe sceny kłótni, i tego, że kiedy wreszcie ktoś (matka lub syn) w zasadzie mógł odpuścić, to czepiał sie pierdoły i trwał przy niej.
W każdym razie: film dobry, ze względów estetycznych. Natomiast pod względem treści trochę niedopracowany. Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę wiek reżysera, to jestem pełna podziwu ze względu na całą jego działalność.

ocenił(a) film na 1
my.name

my.name - nie zapomnij wypowiedzieć się tutaj jak już obejrzysz całość, jestem ciekaw Twoich wniosków końcowych (po szerszej niż moja znajomości zagadnienia). ;-) ps. wybierz coś z podanych przeze mnie w tym wątku filmów, może Ci się (albo innym) spodobają.

ocenił(a) film na 9
decym

No tak w filmie trzeba byłoby pokazać samobójstwo, gwałt, molestowanie, morderstwo lub parę innych aby nazwać je problemami. To co jest obyczajem tworzy się z tych małych, drobnych codziennych szczegółów. Człowiek jest tak skonstruowany i po to ma mechanizmy obronne aby najgorsze przeżycia zapominać a codzienność potrafi być właśnie udręką.
Wystarczy aby ktoś kogo kochamy, cenimy, o kogo dbamy nas nie docenił, nie zauważał, nie podziwiał, to jest takie ważne. Inni to zdobywają poza rodziną władzą, sławą, pieniędzmi, przemocą. Człowiek jest tak skonstruowany, że chce być dla kogoś ważny to chyba sens całego jestestwa ;p

W filmie świetnie są właśnie pokazane codzienne relacje, emocje i wieź. Podobne pasują w wielu małżeństwach. Bo w rodzinie czasami się przekracza granice, bo rodzina wybaczy, kocha nadal. Dobrze, że jest rodzinna.
Pod nosem się uśmiecham jak sobie przypomnę moją burzę hormonów, a wyrosłam na chyba fajną kobietę i mam teraz znakomite relacje z mamą. I to właśnie relacje z mamą są najczęściej najtrudniejsze, nie chce być stereotypowa, tyle że rola matki jest specyficzna.

Film fajnie skonstruowany, daje do myślenia. Piękne zdjęcia, muzyka. Uwielbiam te zwolnienia, wtedy wszystko jest albo piękne albo obrzydliwe ;)

ocenił(a) film na 1
utopia27wawa

zupełnie się nie zgadzam. ale w jaki sposób? uważam że masz rację w 101% ale ten film nie ukazuje tego we właściwy sposób, trywializuje wszystkie zagadnienia które wymieniłaś i przez to jest fikcyjny, to tak jakby top modelka pocięła się bo nie mogła zjeść pizzy - bo by przytyła. prostota jednostki to nienajlepsze określenie, po prostu te problemy mimo że mają właściwe (prawdziwe/realne) źródła... są przedstawione w zły sposób, 'rozwinięcie tematu' jest żałośnie nieadekwatne.

pierwszy lepszy przykład: mam poważne problemy z moją matką i przez to drażni mnie cała ona jako osoba - jak je, jej nawyki przy stole, uważam że jest odpychająca... chwileczkę? poważne problemy chyba tak nie wyglądają, brak porozumienia skutkuje chociażby chęcią odizolowania się dziecka - nie jedliby wspólnie. jest ogromna różnica pomiędzy "drażnić" (nawet bardzo silnie drażnić) a "poważne problemy" (poważniejsze niż niechęć)... o czym my tu rozmawiamy ?

nie musi być ukazana ekstremalna patologia, nie muszą klaskać uszami albo mieć mocy transformersów przy okazji - ale film takiej kategorii wg mnie musi być spójny i mówić o prawdzie, a nie jakiejś niekompletnej wizji którą nieudolnie zespalamy w film - dramat. brak naturalności.

na koniec dodam że lubię dramat i mogę wymienić kilka filmów poruszających prawdziwe problemy (nawet w komediach relacje i ich mankamenty są przedstawione nieraz bardziej realnie). podam tylko kilka przykładów które w tym momencie przychodzą mi do głowy, analiza problemów różnej natury, człowieczeństwo, wiara, kontakt jednostki ze środowiskiem i ukazanie samotności poprzez prawdziwe interakcje:
Godziny, Płotka, (ostatnio widziałem słabawy film i ale relacje pokazane były wiarygodnie - Olej Lorenza), Niebo, Podaj Dalej, Lektor, Droga do szczęścia (nie każdy zrozumie), Samotny Mężczyzna, Magnolia, Bez Skrupułów albo np. Pi, Mechanik... jeej, a to - Zabiłem swoją Matkę... to niestety porażka. może ktoś spróbuje zrozumieć mój punkt widzenia... a jeśli nie - przecież nie musi. każdy ma (i powinien mieć swoje zdanie).
pozdrawiam wszystkich wypowiadających się w wątku.

((ps. (totalnie poza tematem, coś na czasie) - proszę... IDŹMY WSZYSCY NA WYBORY!!! ))

ocenił(a) film na 9
decym

Ale przecież w kłótni o łyżeczkę nie chodzi o łyżeczkę! ;)
Potem było świetnie pokazane co tak naprawdę powoduje tego jego całą niechęć.

Powiem tak w filmie padły podobne słowa- wybaczanie to wielka sztuka. A od miłości do nienawiści jest bardzo cienka granica, coś na ten temat wiem.

ocenił(a) film na 1
utopia27wawa

w porządku... ale te wnioski nie są przełomowe ani zaskakujące ani nawet ciekawe. są znane każdej! w miarę dojrzałej osobie, z 16-20letnim bagażem doświadczeń życiowych. bywają wyjątki, jak zawsze. to tak samo jak myśli zawarte np. w masówkach typu Harry Potter - Miłość jest najsilniejszą cudowną szlachetną ble ble siłą. okay, spoko. do każdego trafia coś innego, chociaż w sztuce wciąż przewijają się podobne lub te same motywy to nieliczne zostają w sercu - z różnych źródeł.

ocenił(a) film na 9
decym

Właśnie w tym sęk, że reżyser podsuwa coś, ale reszta należy wniosków do Ciebie ;), ale też się z Tobą zgadzam, nic nowego ;)

ocenił(a) film na 9
utopia27wawa

Widzę, że Ci się podobał samotny mężczyzna? ;))) mi bardzo

ocenił(a) film na 5
decym

nie podobał mi się. uniesienia intelektualne wrażliwego chłopaczka pseudoartysty, który wciąż chce czegoś nowego. nie ma matek idealnych, ale tez nie można demonizować. znudził mnie ten film. za mało w nim prawdy.

decym

Film jest świetny, ale dla osoby 15-17-letniej, na tym poziomie rozwoju intelektualnego przedstawiony jest problem. Z niemal każdej sceny, wypowiedzi bije niedojrzałość.
Nie chodzi tu już o wiek autora, tylko o hmm... brak większego doświadczenia, brak umiejętności spojrzenia na świat w szerszej perspektywie, aniżeli tej, co obejmuje osobę własną.
Być może, gdyby miała 16 lat, to film by mnie ujął, teraz śmieszy banalnością.
I tak, zgadzam się z decym, zagadnienie można przedstawić o wiele głębiej, mądrzej.