z tego filmu płyną dwa morały.
Pierwszy jest taki, że nie można popadać w skrajności. Film napiętnuje
- zarówno postawę prezentowaną początkowo przez Giselle, która po jednym spojrzeniu "zakochała się" w Edwardzie i chciała go poślubić, na dobrą sprawę w ogóle go nie znając i nic o nim nie wiedząc, nie mając pojęcia jakie są jego zainteresowania, co lubi robić, a co go denerwuje
- jak i postawę Roberta, który - przeciwnie - już od ładnych kilku lat spotykał się z tą samą dziewczyną, ale nigdy nie wyznał jej uczucia, był skrajnym racjonalistą, nie okazywał swojej wybrance w zdecydowany sposób swoich uczuć, przesyłał jedynie "wirtualne bukiety" itp.
Drugi morał jest taki, że dwie osoby, które na pozór w ogóle do siebie nie pasują, pochodzą jakby "z dwóch różnych światów" - mogą się ze sobą dogadać i stworzyć szczęśliwy związek.
W związku z powyższym śmieszą mnie ludzie, którzy wypisują, że jest to film dla dzieci w wieku 3-8 lat. Jeżeli ktoś tak twierdzi, to chyba nie rozumie "o co kaman" i sam ma rozumek na poziomie 8-letniego dziecka. W mojej ocenie jest to zdecydowanie film dla troszkę starszych "księżniczek" (i księciów!)
Przechodząc do merytorycznej oceny filmu, to daję 7/10. Zaletami są na pewno zgrabna realizacja tematu, muzyka, dobra gra aktorów, poczucie humoru w dialogach. Wadą może być to, że film jest troszkę "bajowaty", ale to wynika z przyjętej konwencji. Ogólnie powiedziałabym, że obraz nawet całkiem fajny i godny polecenia.
jeśli lubisz horrory komediowe to polecam "Night Frights" s Colinem Farrelem - nawet całkiem niezły remake filmu z 85r.