Na wstępie chciałbym wspomnieć kilka słów, iż "Zaczarowana" jest filmem, który podlega swojej konwencji, i sam jego plakat jak i trailer nas o tym informują. Jednak jak się okazuje nie do końca, bo kiedy widzę oceny w stylu "dno dna", "cukierokowe" czy "beznadziejne" zaczynam tracić wiarę w ludzi, a w tym wypadku z użytkowników tego forum. Ludzie, chyba nie oczekiwaliście melodramtycznego "Love story" gdzie głowny bohater ma ojca za "su****yna" a główna bohaterka nie żyje w obłokach i ma świadomośc tego, że jest śmiertelnie chora? To inna półka.
To jest regał z napisem "Disney". A każdy doświadczony znawca Disneya powienien wiedzieć że występuje tutaj magia, nachalny dydaktyzm, banał czy też jakby nie patrzeć silne przyjemne doznanie plastyczną stroną obrazu (co w przypadku kinowych hitów Disneya zawsze ma miejsce, nie inaczej jest z "Zaczarowaną" - patrz animowana część filmu).
Myślę, że wyjaśniłem w miarę przystępny sposób jakiego rodzaju filmem jest dzieło Kevina Limy.
No, a teraz pora przejść do mojej oceny. Wreszcie mamy powrót disneyowkiej księzniczki, nawet jeśli musi to być film aktorski! Od kilku dobrych lat, stało się oczywiste, że wraz z postępowym "Shrekiem" disenyowska księżniczka na dużym ekranie umarła. Zastapiły ją gromady zwierzątek o jakże twórczo brzmiacych imionach: "Edek" czy "Stefek", zaś wzruszenie i inne ciepłe emocje zaczęto podawać z humorem, niczym w absurdalnej komedii, która zwykła pariodować filmy różnych kategorii. Ta nawiązania w postaci wizualnej czy słownej (zazwyczaj dialogi będące odniesiem do naszej rzeczywistości) na stałe zapanowały w studiach animacji.
"Zaczarowana" jest troszkę podobna do "kolegów po fachu", ale tylko pozornie. Zamiast nawiązń do znanych tytułów, mamy liczne adnotacje w stronę najbardziej znanych disneyowskich księżniczek: "śpiącej królewny" - Aurory, Kopciuszka czy Śnieżki. Ten galimatias w dadatku przedstawiony we współczesnym Nowym Yorku, jest jak dla mnie jednym z najlepszych osiągniec kina familijnego ostatnich lat.
MUZYKA - ALAN MENKEN jak zwykle wymiata!
Anglojęzyczne wersje piosenek nominowane do Oscara, i choć żadnej statuetki nie zdobyły (a nominowano aż 3 utwory), to ma się wrażenie, że po raz kolejny ten pupilek Diseeya stanął na wysokości zadania. W polskiej wersji również nie mam najmniejszych zastrzeżeń, jednak jeśli chodzi o dostępność polskiej ścieżki dźwiękowej filmu to tutaj - NO COMMENTS.
Nasz przemysł muzycznyny, który lansuje same wtórne osobowości polskiej sceny, nie wacha się wydawać ich płyt, z równie wtórnymi piosenkami. Muzyka z "Zaczarowanej" również jest wtórna, gdyż podana w stylu Menkena - banalna tematyka i radosne melodia, ale zwykle ze sprytnie utkanym tekstem, który zniewala członków akademii - jako jedyna z najnowszych muzycznych premier Disneya nie została wydana na krążku CD. Skandal!!!
To oburzające patrzeć, że nie dane nam będzie zobaczyć, jak poradziła sobie z piosenką Carrie Underwood, Ewelina Flinta - gdyż jedyne co mieliśmy okazje zobaczyć, to wersja z napisów końcowych częsciowo zagłuszana, o resztę piosenek się nie martwię, bo można je było usłyszeć w filmie - i to wyraźnie. Inaczej z piosenką Flinty. Trudno nie zaznaczyć w tym miejscu, że gdyby piosenkę tę zaśpiewała różowa Doda, znałby ją każdy Polak w Polsce, bez względu na wiek. To się właśnie nazywa segregacja sponsorów - interesujmy się tym, co jest obeecnie na topie.
Na razie pozostaje Ewelinie przekonywac nas, że nie zwykła kłamać w sprawach miłości, o czym opowiada "Nie kłam, że kochasz mnie", zaś raczej nie przkonamy się, czy rzeczywiście ta vice-zwyciężczyni Idola wierzy w bajki.
Ja osobiście w bajki nie wierzę, no chyba że przyjdzie mi się znaleźć w świecie Disneya. Wtedy szybko staje się dzieckiem, którym już nie jestem i oddycham baśniowym idealnym światem, gdzie różowe dobro wygrywa zawsze w czerniem zła. Jestem raczej sentymentalnym facetem, choć rozumiem, że rzeczywistość opiera się na stromym piedestale, z którego łatwo spaść, jednak nigdy nie odmówie sobie półtora godzinnej wycieczki w świat nierzeczywisty. Z tego nawyku już chyba nie wyrosnę.
Pozdrawiam!