Film był do pewnego momentu bardzo dobry. Moment, kiedy dowiadujemy się o jej planie był mocny. Kiedy niespodziewanie traci pieniądze i musi wymyślić coś nowego w stosunku do pierwotnych zamierzeń wymyślając kolejną intrygę - film nadal trzyma wysoki poziom. Ale zakończenie jest bezsensowne, nielogiczne, po prostu wtopa.
Jest przecież mnóstwo słabych punktów w wersji wydarzeń Amy, które mógłby podważyć jej wiarygodność...
1. Amy mówi, że była związana. Tymczasem po wyjściu Desiego z domu, ona pada pod oknem, co uchwycił monitoring. Dlaczego już wówczas nie uciekła (dom nie był w końcu twierdzą - jakoś po wszystkim się wydostała)? Na co czekała? Aż Desi wróci, po to by go zabić?
2. Można sprawdzić, czy Desi w czasie rzekomego uprowadzenia nie był przypadkiem gdzie indziej - np. sprawdzić użycie jego kart, obecność w pracy, pytać znajomych, sąsiadów, współpracowników.
3. Zeznania tego jej jeszcze innego 'byłego' również mogłyby podważyć jej normalność.
4. Zapisała w pamiętniku, że boi się, że Nick ją zabije. Tymczasem wraca do domu i pada mu w ramiona na oczach reporterów. To jest absurd.
5. Na pałce, którą znaleziono w kominku, były ślady jej krwi. Lekarze powinni stwierdzić, że nie ma ona znaków wskazujących na ranę po takim narzędziu. A ślady krwi na podłodze miały znaczną powierzchnię.
6. Całe USA wiedziało o zniknięciu Amy. Nikt nie zgłosił, że widziano gdzieś podobną osobę - przecież zmiana fryzury i okulary nie zmieniły rysów jej twarzy, a ona pojawiała się w miejscach publicznych.
Do 6. dodał bym jeszcze jej głos i rysy twarzy który na pewno zapamiętała ta dwójka "sąsiadów" która ją okradła , potem cały czas na żywo występowała z mężusiem w tv , więc oni mogli ją rozpoznać. Ponadto ta "sąsiadka" sama powiedziała jej że "wiem że się ukrywasz i nie obchodzi mnie dlaczego" , myślę że rozgłos medialny i sława nagle spowodowałyby że zaczęło by ją to obchodzić , ponadto ta dwójka potrzebowała kasy , a media zapłaciły by im za kolejną "sensację"
Całkowita zgoda. Film zaczął mi się podobać ale od momentu, gdy Amy powróciła i zaczęło się to reality show to zacząłem się wkurzać. Zrobiła się jakaś durna komedia. Zostały przekroczone granice absurdu, tak jakby twórcy filmu specjalnie robili sobie z nas jaja. Przekombinowane zakończenie a można było go dobrze pociągnąć. No ale nie, murzyn sobie odchodzi, policjantka olewa, reality show na żywo ma się dobrze a Nick zamiast walnąć newsa, że to wszystko fałsz (czym by moim zdaniem wygrał) to idzie dalej w śmieszną historyjkę. Paranoja
Musimy mieć świadomość, że w dzisiejszych czasach rządzi opinia publiczna i media. Policja nie drążyła tematu, gdyż nie tego oczekiwało społeczeństwo. Tylko policjantka zadaje niewygodne pytania w szpitalu, ale szybko zostaje sprowadzona na ziemie. Sprawa rozwiązana, dalsze jej drążenie nie było ani w interesie policji ani mediów. Winny, nie żyje a Amy wróciła do męża, z którym nie układało się dobrze (pamiętnik) ale chcą wspólnie pracować na dalszym związkiem.
Dokładnie.
Film ma słabe momenty i zdarzenia nie rozwiązane do końca, ale świetnie pokazuje jak zidiociała jest większość społeczeństwa. Jak media tworzą rzeczywistość.
DOKŁADNIE.
Ja bym jeszcze dorzucił:
7) Psychologowie podczas przesłuchania w szpitalu rozpoznaliby, że jak na osobę przetrzymywaną przez miesiąc, gwałconą, torturowaną, która w końcu zamordowała swojego "oprawcę", jej wypowiedzi były zbyt spójne i ewidentnie przygotowane wcześniej.
8) Można by pomyśleć, że człowiek po takich przeżyciach będzie trzymany przez miesiąc w szpitalu pod opieką psychologów, Amy natomiast zostaje następnego dnia wypuszczona do domu w szpitalnym kitlu (!) i cała we krwi swojego "oprawcy" (!). Ja wiem, że Fincherowi być może chodziło o symboliczne zmycie krwi (scena pod prysznicem z mężem), ale strasznie ucierpiał na tym realizm.
Do pewnego momentu miało być 9, a tak od zabójstwa Desiego zrobiło się głupio i w efekcie 7.
S
P
O
I
L
E
R
Witam
Właśnie miałem poruszyć te kwestie, ale widzę, że mnie ubiegłeś :)
Całkowicie się zgadzam, szczególnie z punktami 1-2 i 5. Przy 5 dodałbym jeszcze, że miała inną ranę na ramieniu po upuszczeniu krwi...
Jest jeszcze jeden ważny punkt: nikt nie sprawdził kto i skąd dzwonil w sprawie "podejrzanej drewnianej szopy". Podejrzenia okazują się prawdziwe, a przecież nie powiadamia o tym sąsiad za płotu tylko ktoś anonimowo z innego stanu. I to nie w sprawie zakłócenie ciszy nocnej tylko domniemanego zabójstwa, które śledzi cały kraj.
Dlaczego FBI wchodzi "do gry" dopiero po odnalezieniu telefonu, a nie wtedy?
Jak wiemy FBI to amerykańska agencja rządowa zajmująca się przestępstwami wykraczającymi poza granice danego stanu.
Ok, wystarczy, szczegółów już nie będę się czepiał.
Film jest dobry, ma sporo atutów, ale powyższe i to o czym wspomniał założyciel wątku sprawiają, że jest dobry i tylko dobry, na pewno nie wybitny. Do klasyków gatunku sporo brakuje.
Niestety fabuła posiada dużo nielogiczności. O ile wszystko trzyma się "kupy" kiedy w filmie główny wątek dotyczy ZABÓJSTWA, o tyle przy PORWANIU początkowe tropy i ustalenia nie współgrają za dobrze z wcześniejszymi.
Reasumując film jest dobry stąd moje 7/10. Niestety spodziewałem się więcej.
I nie przekonają mnie obrońcy filmu, aby nie czepiać się szczegółów (bo szczegółów to jest sporo do czepiania) i że to Fincher, który świetnie buduje nastrój i prowadzi kamerę :)
Pozdrawiam
To prawda - upozorowanie zabójstwa Amy wymyśliła bardzo precyzyjnie, obmyślała wszystko chyba dość długi czas. Ale kiedy zabrakło pieniędzy i musiała szybko wymyślić coś nowego, wkręcając w to Desiego, jej plan zaczął mieć luki, które w dochodzeniu byłoby można łatwo wykazać.
Mogłabym się podpisać pod powyższymi wypowiedziami. Nie chcę być upierdliwym kinomaniakiem, który za dużo analizuje, ale "Gone girl" ma sporo nieścisłości albo nielogicznych rozwiązań. Największa z nich, to chyba to, co ujęłaś w pkt 2, tj. Amy bardzo długo i misternie przygotowywała plan wrobienia Nicka w morderstwo, ale plan zrobienia z Desi porywacza i gwałciciela nie był zbyt precyzyjny. Desi mieszkał w innym stanie, dojechanie do Missouri, porwanie, a potem powrót zajęłoby mu sporo czasu. A facet w tym czasie, z pewnością musiał być w pracy, na konferencji, spotkaniu ze znajomymi, płacić kartą etc. - cokolwiek, dzięki czemu łatwo by było udowodnić, że nie było go nawet w pobliżu miejsca porwania. Mimo to wersja Amy nie budzi ich wątpliwości. Druga bzdurna sytuacja, to gdy po powrocie Amy jest przesłuchiwana przez policję w szpitalu. W szpitalnej, świeżutkiej pidżamie, idealny makijaż i włosy... a na szyi, dekolcie krew (masa krwi jakby miała poderżnięte gardło) rzekomego oprawcy. Poza tym, naiwność policji - Amy pisała w pamiętniku o brutalnym mężu, który chce ją zabić, ale po powrocie z nim zostaje i udaje idealny związek, inny jej facet okazał się psychopatą i gwałcicielem, a w przeszłości był jeszcze trzeci, który ją również molestował. Policjanci wychodzą tu na kompletnych durniów. W domku Desiego było sporo kamer i poza tymi kilkoma zainscenizowanymi scenkami przemocy, na pozostałych materiałach było przecież widać, że Amy porusza się po domu całkiem swobodnie i jest dobrze traktowana. Zachowanie jej rodziców też jest dla mnie niezrozumiałe, jak i finał i decyzja Nicka by być z psychopatką, której nie kochał nawet przed jej zniknięciem. Co nie zmienia faktu, że to dobra rozrywka. Może we współczesnym kinie tak trudno zaskoczyć widza, że można tego dokonać jedynie kosztem pewnych dziur fabularnych.
Nie ujęłam, a ująłem :)
W pewnym sensie zakończenie jest zaskakujące - nie spodziewałem się, że po tym wszystkim któreś z nich będzie chciało powrócić do wcześniejszej rutyny. Dla Amy jest to właściwie kara - pozostawać przy boku Nicka. Tyle że i dla Nicka bycie z Amy jest "niewygodne".
Właśnie, kamery...
Ciekawe, że pełno jest ich w domu Desiego, przed domem państwa Dunne, ciągle kamery telewizji, smartfony.
Zaginiona, która non stop jest pokazywana w TV, tam gdzie przebywa nikt jej nie poznaje, nikt nie ma telefonu z aparatem.
W sklepach (ma zakupy), stacji benzynowej (gdzieś tankuje) - nie ma kamer. W kasynie też ich nie ma?
Do tego brak sprawdzenia połączeń telefonicznych Desiego, czy osoby zgłaszającej tą "drewnianą szopę".
A mamy w filmie rok 2012.
Musisz pamiętać, że film oparty jest na książce i te wątki nie są wymysłem twórców. Uważam, że akcja została tak poprowadzona, że na niektóre mankamenty nie zwracamy uwagi, albo zwyczajnie nie mamy na to czasu. W tym filmie jest wiele nieodpowiedzeń i absurdów, ale w tym tkwi jego urok. Uważam, że scenariusz wpadł w dobre ręce i świetnie zostały obsadzone role. W przeciwnym wypadku te mankamenty mogły by razić zbyt mocno.
generalnie nic odkrywczego..o wszystkim jest mowa w ostatnich scenach filmu..sledcza doskonale wie,ze ona kłamie,ale g...o moze jej zrobic..:)bo całe to upozorowanie mozna zwalic na desiego,ktory juz sie nie obroni,a ktory jak wszyscy wiemy leczył sie psychiatrycznie..karty kredytowe to tylko poszlaki,a jego pracownicy to nie sa osoby postronne..
pytasz w ptk1,dlaczego nie uciekła od razu..?moze była zbyt wycienczona?moze sie bała?..
pytasz dlaczego wrociła do meza ktory chciał ja zabic..?-moze syndrom sztokholmski
jedyna osoba,ktora mogła ja pograzyc był jej maz,ale jak widac miał to w dupie..;)
Czy powiedziała, że była związana przez cały pobyt u Dessiego? Pytam, bo może mi umknęło. Spędziła tam sporo czasu, nie mogła być cały czas związana, wtedy, kiedy rzuca się w spazmach, co widać na nagraniach, akurat nie była. Kamer nie było w domu, tylko na zewnątrz. Nie uciekła, bo może się bała, wmówiła każdemu, że Dessi gnębi ją od liceum, jeśli teraz by uciekła, on znowu by ją dorwał, mogła nie wiedzieć o szumie jakim wywołało jej zniknięcie, pewnego dnia nie wytrzymała i zabiła - była wolna.
Między zniknięciem, a pobytem w domu nad jeziorem minęło trochę czasu, przetrzymywał ją gdzieś indziej, już wtedy straciła siły, aby się ciągle wyrywać i bronić, dlatego na nagraniu wchodzi do domu 'jakby dobrowolnie'.
Trzeba przypomnieć, że zniknięcie Amy, to była bardzo medialna sprawa, a policja jak i FBI dbają o swój wizerunek. Kupili jej bajeczki i nie zadawali dużo pytań, bo to przecież 'Amazing Amy' - ulubienica Ameryki. Kreowana na najpiękniejszą, najzdolniejszą, dobrą i mądrą. Jakby okazała się psychopatką -amerykański naród by tego nie przeżył. Obwinili zakochanego w niej, nieszczęśliwego i niestabilnego psychicznie Dessiego, bo taki przecież był i to było widać, nie był normalny i na pewno nie miał dużo przyjaciół. Może poza pisaniem do niej listów, nie miał nic ciekawszego do roboty.
To nie jest film o tym jak świetni są policjanci, tylko o tym jak przebiegła jest Amy. Historia dla publiki ma swój happy end. Amazing Amy się odnalazła a na dodatek sama się obroniła. Ludzie ją kochają. To ludzie w tym filmie i mass media wydają wyroki, nie sądy i nie policja.
Zgoda. Twój ostatni akapit to sedno tej historii. Jednak w prawdziwym świecie, w dzisiejszych czasach: monitoringów, billingów, komórek z aparatami, zaawansowanych technik śledczych, trudno przeprowadzić taką akcję. Wrobienie Dessiego jest naciągane. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jej opanowane zachowanie. Nawet przy zabiciu w samoobronie sprawdza się dokładnie wersję wydarzeń ocalałego. Status Amy zrobił swoje, ale przy tak dużej sprawie ktoś zawsze się wyłamie policjant, dziennikarz, widz, czytelnik. Ktoś zaczyna zadawać pytania, wątpić. Jedni kochają "amazing Amies" a drugich one irytują i szukają skazy na ich amazingness.
Tak wiem, zdaje sobie sprawę z nieścisłości i nie potrafię ich wytłumaczyć. Napisałam tylko o tym, czego nie warto się 'czepiać', bo może mieć swoje wytłumaczenie. Pamiętajmy, że film jest adaptacją książki, a scenariusz współpisała Gillian Flynn. Co prawda jest kilka mniejszych i więkzych różnic, pomijanie postaci, wątków, dodawanie scen itp, ale w książce Amy też zabiła Desiego (choć w nieco inny sposób), wróciła do męża i każdy uwierzył w jej historie. Choć samo zakończenie też jest trochę inne, to film jest moim zdaniem wierny książce.
Film i książka kończą się w takim, a nie innym momencie i nic nie możemy z tym zrobić oprócz narzekania. Ale taki jest ich urok, że zawsze można sobie dopowiedzieć i wymyślić dalszy ciąg.
Nick zostaje z Amy, dla dziecka, ale nigdzie nie jest napisane że tak będzie zawsze, bo gra między nimi się nie skończyła i wszystko, na prawdę wszystko może się wydarzyć nawet za kilka czy kilkanaście lat po zakończeniu akcji.
Zgodzę się, że dzięki takiemu a nie innemu zakończeniu film ma swój "charakter".
I właściwie to zakończenie mogłoby zostać. Nie twierdzę, że zakończeniem powinno być skazanie Amy. Ale tę końcówkę to mogliby jednak lepiej wymyślić. Mimo wszystko są w niej luki, które troszkę psują efekt wypracowany przez pierwsze dwie godziny.
Policjantka wyjaśniła Nickowi, że ma związane ręce. Ofiara się odnalazła żywa, rzekomy oprawca nie żyje i jak widać to wystarczy policji aby jej wierzyć, nie mają powodów ciągnąć śledztwo i ja w to wierzę, że takie maja procedury. Wiem, że widz czuje niedosyt ale popatrzmy na to od strony policji. Nikt oprócz Nicka nie ma wątpliwości w wersję Amy.
Nie tylko Nick ma wątpliwości w wersję Amy - ta policjantka też miała.
W jednych filmach oglądamy policjantów, którzy prowadzą drobiazgowe śledztwa, nie śpią po nocach byle rozwikłać zagadkę, nierzadko naginają prawo aby odkryć prawdę. A tutaj policja na słowo wierzy Amy, kończą sprawę, nic DOSŁOWNIE NIC nie sprawdzają. Przy porwaniu straciła dużo krwi, ale nikt nie zainteresuje się gdzie i czym oberwała.
Ja jednak mam nadzieję, że procedury są tam inne. Od kiedy to policja wierzy na słowo jednej osoby, bez żadnego dochodzenia, sprawdzania śladów, dowodów?
Ja wiem, że film ma swój klimat właśnie m.in. przez to, że ta przebiegła kobieta potrafi wymyślić tak misterny plan i przechytrzyć całe USA i wyjść z tego "cało" i zakończeniem filmu nie musi być jej aresztowanie, ale po prostu na tle całego rewelacyjnego filmu jest śmieszne kiedy Amy coś mówi, a policja twierdzi - jasne, skoro tak mówisz, to na pewno tak jest.
W filmach o policjantach i ich pracy dopiero jest wiele nieścisłości, absurdów i nieprawdopodbnych scen. Ale Gone Girl to nie jest tego typu film. Tutaj chodzi o małżeństwo Nicka i Amy, o to jak oboje udają kogoś innego, jak są ze sobą mimo, że się nienawidzą, o niekończącej się grze, w którą grają. Policjanci i ich dochodzenie to tylko tło.
Nieudolność policji jeszcze tylko bardziej związuję Nick'owi ręce, bo nikt mu nie wierzy, oprócz policjantki, która niewiele może zrobić.
Akurat wątku z policjantką się nie czepiam. Jej przecież śledztwo odebrało FBI i właściwie od razu zamknęli sprawę. Widać nawet w scenie w szpitalu, że tylko policjantka drąży temat, a biedni agencie FBI, kiwają główkami, żalą się nad bohaterką i uciszają policjantke.
Uważam, że nie ma sensu jakaś dokładna analiza wątków i uchybień w śledztwie. W tym filmie jest dużo niedomówień i absurdów, ale w tym tkwi jego siła. Postaci są nieco przerysowane jak np. te dziennikarki z tv, jak "głupiutka" sąsiadka, śledztwo nieco uproszczone, to jest jakiś wynaturzona rzeczywistość z którą nie musimy się zgadzać, ale ona wciąga, przynajmniej mnie. Mi momentami film przypominał "Miasteczko Twin Peaks", nieco mniej mroczny, ale jakby Lynch maczał w tym palce ;)
ad 1) Dom właśnie był twierdzą, wszędzie monitoring, wszystko sterowane elektronicznie, poprostu nie miała klucza aby wyjść, specjalnie sobie przywiązała sznurek do kostki, aby monitoring pokazał, że zazwyczaj Dessi ją 'dodatkowo' wiąże, gdy opuszcza 'lokal'. A po wszystkim udało się jej wyjść bo po prostu wzieła klucze/piloty Dessiego.
ad 3) Zeznania gwałciciela, z dozorem przeciwko 'gwiezdzie'? poważnie.... więcej wątpliwości u policjantki tylko, dla reszty publiki bez znaczenia.
ad 4) Niekoniecznie absurd. Prowadziła pamiętnik, bała się męża, aż tu nagle kto inny wchodzi porywa ją, torturuje i gwałci przez miesiąc, mogła jakos oddalić swój strach. A może poprostu skwitować to jednym zdaniem: Syndrom Sztokholmski?
ad 5) Po miesiącu czasu? dodatkowo przynajmniej raz uderzyła siebie młotkiem, (raz też została rzucona o ściane) a siniaków jakoś mocno nie było widać, ale inni bohaterowie to zauważali. Myślę że tylko widzowie nie byli wystawiani na 'takie widoki'.
ad 6) Też niekoniecznie. Amy chodziła ciągle w hustach, dużych okularach, do tego inna fryzura i jeszcze daleko od miejsca 'wydarzeń'. Możliwe, że ta parka, która ogoliła ją z kasy mogłaby dużo namieszać. (Ale jak się nad tym zastanowić to widać, że nie tylko Amy uciekała, zarówno kobietka jak i facet też byli po przejściach, zresztą razem oglądali show i jakoś czarnulka nie zaczaiła, że obok niej przecież siedzi Amy, więc jej charakteryzacja musiała być lepsza niż myśli większość widzów).
Ogólnie jak widać można się w tym filmie przyczepić do wszystkiego, ale dodając jeszcze z godzinę materiału filmowego, możnaby się wybronić. Ważne, że film się dobrze ogląda, że zaskakuje fabułą, i że jak widać zmusza do 'przemyśleń' :D
Ja osobiście jednego nie mogę rozgryść (może źle zrozumiałem) ale czy Amy miała zamiar się zabić? (aby jej ciało, zostało ostatecznie znalezione, a jej małżonek usmażył się na krześle?) jeśli tak, to czemu od razu tego nie zrealizowała, po co ta cała ucieczka, i rozwlekanie planu w czasie, imo to tutaj cały jej geniusz blaknie?
Moim zdaniem odwlekała samobójstwo, bo bawiło ją to jak media obsmarowują jej męża i chciała widzieć i cieszyć się tym jak cała Ameryka zwraca się przeciwko niemu a on staje się nikim. Gdy ją obrabowali, zwróciła się do Desiego, bo wiedziała, że zrobi dla niej wszystko, ale że on miał nierówno pod sufitem to cóż. Zmieniła swój plan i zrezygnowała z samobójstwa po obejrzeniu występu Nicka w telewizji. A potem to już ażdy wie... :)
Przynajmniej ja tak to widzę.
Mogło być tak jak piszesz :) Tylko co do jednego nie mogę się przekonać - brak śladów po uderzeniu narzędziem. Po miesiącu czasu, a nawet później powinna mieć charakterystyczny ślad - samo narzędzie było bardzo specyficzne. Ślady na podłodze wskazują, że straciła wówczas dużo krwi - po takim urazie powinien być ślad, a być może nawet pęknięcia kości (zależnie od tego, gdzie miałaby dostać).
No ale już się nie czepiam :) Można spróbować wszystko jakoś wytłumaczyć... Szkoda, że nikt nie świdrował tematu - mogli pokazać, jak się tłumaczy, co tym razem wymyśla. Nie musiałoby być nawet dodatkowej godziny filmu, ale jakiś pięciominutowy skrót (choćby w stylu tej wstawki w środku filmu, kiedy opisuje swój plan) - skróty rozmów z policją, wywiadów, rozmów z sąsiadką "idiotką".
Występ Nicka mógł zmienić jej plan, ale czy na pewno (nie że się czepiam, ale "głośno" myślę ;) ? Skoro już wmieszała w to Desiego (a na filmie odniosłem wrażenie, że po prostu potrzebowała dachu nad głową), to musiała go usunąć aby nic ewentualnie nie wyjawił. Mogła potem wrócić do swojego planu, jakikolwiek on był, ale jednak wolała wrócić do Nicka - przy którym była tak nieszczęśliwa. Nie pamiętam już, co on dokładnie mówił w tym wystąpieniu w telewizji, ale czy tak wyrachowana osoba jak Amy uwierzyła w jego słowa?
Chyba trzeba sięgnąć po książkę. Może tam są wyjaśnione jej motywacje?
Jak ktoś pomyśli że się czepiam za bardzo to wyjaśniam, że po prostu szkoda, że tak dobry film ma nieścisłości, przez które ogólny odbiór leci nieco w dół.
Pisałam wyżej ale powtórzę.
Uważam, że nie ma sensu jakaś dokładna analiza wątków i uchybień w śledztwie. W tym filmie jest dużo niedomówień i absurdów, ale w tym tkwi jego siła. Postaci są nieco przerysowane jak np. te dziennikarki z tv, jak "głupiutka" sąsiadka, śledztwo nieco uproszczone, to jest jakiś wynaturzona rzeczywistość z którą nie musimy się zgadzać, ale ona wciąga, przynajmniej mnie. Mi momentami film przypominał "Miasteczko Twin Peaks", nieco mniej mroczny, ale jakby Lynch maczał w tym palce ;)
A teraz apropos twojego ostatniego akapitu.
Amy zabiła Desiego tylko po to by móc wrócić do Nicka, nie po to by w ogóle móc uciec etc Musiała to zrobić, aby jej intryga "miała sens" i była w jakiś sposób wiarygodna bo tylko w ten sposób mogła wrócić do męża.
Tak, Amy uwierzyła w jego słowa, które wypowiedział w tv, bo Nick powiedział "dokładnie to co chciała usłyszeć". Dała się nabrać, bo Nick będąc z nią w związku, a potem w małżeństwie zawsze grał kogoś innego, był dokładnie taki jakiego chciała...jak wiemy do czasu. Amy go kochała, została przez niego zraniona i powiedzmy, że w afekcie zaplanowała taką "nietypową" zemstę, którą potem sprytnie odkręciła i wszyscy znowu byli "szczęśliwi". Ostatnia scena pokazuje, że para wróciła do punktu wyjścia. Pozornie nieszczęśliwi i niedopasowani, a wciąż z jakichś powodów nierozłączni.
Zniknięcie Amy było dopracowane i planowane przez ok rok podczas gdy na wymyślenie powrótu miała tylko kilka dni. Wiele z tych nieścisłości wynika najczęściej z drobnych różnic między filmem a książką. A oto jak jej historia wyląda wg książki
1. Nie ma mowy o monitoringu, ale dom był rzeczywiście twierdzą, 3 metrowy mur, drzwi na kod którego Desi jej nie podał. Bez zdobycia kluczy do bramy i drzwi nie mogła się wydostać nawet do ogrodu. Desiemu opowiedziała historyjke o biednej maltretowanej żonie a on w nią uwierzył, ale sam nie był normalny. Za wszelką cenę ją chciał ją kontrolować i dostosowac do swoich wyobrażeń np. pzred ucieczką przytyła (ciąża i zmiana wizerunku niby) on zaś ją systematycznie odchudzał wydzielając jedzenie, kupował jej ciuchy itd. Miała być przywiązana do łóżka a Desi ją karmił, jak przystało na szaleńca przy jej łóżku zapewne z obłąkaną miną kroił mięso. Pewnego dnia nóż zsunął sie a ona wykorzystałą okazję. Taka była wersja Amy. Przez kilka dni też raniła się butelką po winie by mieć obrażenia wskazujące na gwałt. Reszte mogła zbyć stresem, szokiem, mijającym czasem.
2. Nie wiadomo czy pracował ani co robił tamtego dnia, ale podobnie jak Nick mógł nie mieć sensownego alibi. Jak przystało na bogacza pewnie nie wstawał przed 11 więc nikt nie mógł wykluczyć, że porwał Amy.
3. Zarówno były Amy oskarżony o gwałt jak i je dawna koleżanka ze szkoły, która miała rzekomo prześladować Amy i jej grozić przeszli załamanie nerwowe, leczenie psychiatryczne i narkotyki. Nie byli wiarygodnymi świadkami. Nie mogli też niczego udowodnić.
4. Przeszła piekło przy porwaniu więc to logiczne, ze uświadomiła sobie jak wspaniały jest jej mąż. Przyznała też, że ma tendencję do paranoii, małżeńskie spory odbieraął jako apokalipsę. Potwierdziła, że Nick ją raz popchnął i był ogólnie dość nerwowy. On zaś nie mógł się bronić ani udowodnić, ze pisany przez 7 lat i potwierdzony przez grafologa pamiętnik jest fałszerstwem.
5. Amy skaleczyła się nożem w ramię by zrobić te plame krwi. Pałką D. miał ją oszołomić w głowę, rana nie była pewnie duża i groźna i szybko się zagoiła więc nie było czego szukać.
6. Przefarbowała i obciełą włosy, przytyła i opaliła się. Mogła być troche podobna z rysów, ale nikt nie sądził że w ciągu 1 dnia piękna szczupła kobieta zmieni się w nieciekawą dziewczyne w tanich ciuchach. Zamieszała w oddalonym od cywilizacji miejscu gdzie nik by nie szukał wychowanej w bogactwie dziewczyny z NY. Nawet Nick podejżewał że siedzi w jakimś SPA na drugim końcu kraju. Parka która ją okradła podejrzewała że się ukrywa, ale nie mieli dowodów, sami zresztą nie zamierzali się chwalić swoim miejscem pobyty, facet był złodziejem, dziewczyna też pewnie miała nieciakawą przeszłość. Amy wyczyściła tamto miejsce, nie było kamer a nawet gdyby znaleziono jej odcicki czy dna to policji wspomniała że D. przymał ją przez pare dni w jakimś domu, hotelu, była oszołomiona więc nie pamiętała wiele. I znowu zostaje słowo podejrzanych typków przeciw Amy.
W książce badał ją lekarz który stwierdził rany wskazujące na wielokrotny gwałt, zaś rosmowę prowadzili policjanci. Amy była dobrą aktorką która przygotowała się do roli.
8) Nick przywiózł jej ubrania na zmianę, a w szpitalu się umyła. Prysznic miał ją upewnić, ze nie ma podsłuchów i Nick nie może nagrać jej wyznań.
Desi mieszkał całkiem blisko Amy.
Nick został z nią ze względu na dziecko. Początkowo chciał złapać ją na kłamstwie, podważyć jej historię, czuł że to jego obojętność i zdrada wyzwoliła w niej szaleństwo. Pragną dziecka wiec nie miał wyjscia. Wiedział, ze Amy go odseparuje np wrabiając w molestowanie, a moze nawet coś mu zrobi by odpłacić Amy. Amy zaś chciała być z Nickiem takim jakiego udawał w tv, była naprawde nieco szalona i uwierzyła, ze facet powinien ją wielbić, udowadniać swoją miłość, codziennie wynagradzać jej cirpienie. Tak zostaął wychowana jako "niezwykła Amy", zawsze wielbiona, najlepsza. Wiedziała że to gra i chciała by Nick zawsze w to grał, że sam uwierzy w kłamstwo oddanego kochającego męża. To ją bawiło. Zawsze pragnęła też uwielbienia, publucznosci a pogodzenie się małżonków po tragicznej historii było dobrym scenariuszem.
Jej historia była mimo wszystko dobrze przemyślana. Amy bła perfekcjonictką, i to cierpliwą. Potrafiła dobzre sie przygotowac do roli. NIe zapomniała nawet wytarzać się w bagażniku samochodu D. którym miał ją wywieźć z domu. Nawet znaleziono tam kosmyk jej długich włosów, mimo że w dniu zniknięcia ścieła je. Ameryka ją pokochała, policja podejrzewając męża wyszła na idiotów, którzy pozwolili by była gwałccona i maltretowana w nieskończoność gdyby sama nie uciekła. Nikt nie zamierzał się jeszcze bardziej ośmieszać oczerniając ją. Nawet Nick wiedział, że nie ma szans. Analizując jej dziennik nie znalezli najmniejszego błędu czy nieścicłosci.
Zresztą zakończenie ksiażki urywa się w przeddzień narodzin dziecka, kiedy Amy mówi, ze jeszcze do końca nie wytresowała N. To brzmi złowróżbnie i można sobie samemu dopisać zakończenie. Mogła się znudzić w końcu, uświadomić sobie że pantoflarz rółwnież ją nie uszczęśliwia i zostawić NIcka z dzieckiem, które dla niej było tylko problemem. Mogła jej się kiedyś niespodobać odpowiedź czy zachowanie Nicka i go np. zabić, upozorowac wypadek itp. Mogłą wreszcie postawić sobie za cel wychowanie małego psychopaty na swój wzór. Wreszcie to Nick mógł tego nie wytrzymac i dla uwolnienia siebie i dziecka zabić Amy. To właśnie jest ciekawe. Mamy teoretycznie zakończenie, ale przeciez człowiek nie może całe życie grać i udawać. Coś musiało się jeszcze wydarzyć.
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. To sporo wyjaśnia :) W takim razie rzeczywiście niektóre nieścisłości są efektem pominięcia w filmie pewnych szczegółów.
Ona nie była w ciąży, choć w jej papierach był rzeczywiście zapis, że niby była, ale ona to sfingowała.