Znakomity film, znakomite aktorstwo i znakomita muzyka w wykonaniu Vangelisa. 3 x Z.
Historia jak z dobrej książki sensacyjnej Ludluma lub Macleana - ale to wszystko stało się na prawdę.
Reżyserowi wyśmienicie uało się oddać wizję miasta po przewrocie wojskowym, na ulicach widzimy pełno ciał cywilów, co chwilę słychać odgłosy strzałów i wycie syren, godzina policyjna i tłum ludzi chowających się przed żądnym krwi wojskiem. A wszystko to na chłodno i realistycznie, bez przesadzonej przemocy i krwi, bez pościgów i szybkich strzelanin. Krajobraz po bitwie widzimy oczami zwykłych bohaterów, trochę jakby oczami reportera wojennego dzięki temu obraz zyskuje tak ważny tutaj realizm i mocno oraz dosadnie odziaływuje na widza i jego umysł. Ma się wrażenie, że film kręcono po rzeczywistym zamachu a wojsko to prawdziwe wojsko a nie aktorzy.
Aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie - Lemmon (dla mnie człowiek, którego dotychczas widziałem tylko w komediach) zaskoczył mnie całkowicie pozytywnie a jego kreacja na długi czas zapadnie mi w pamięci. Także S. Spacek jest fenomenalna w roli Beth, żony Charlie Hormana.
Muzyka Vangelisa stanowi odpowiednie uzupełnienie tej szokującej historii, nadaje odpowiedni klimat wszechpanującej grozy i terroru.
Główny bohater grany przez Lemmona to typowy Amerykanin wyznający styl życie Stanów lat 50. ale tylko do czasu. W raz z biegiem historii Ed Horman przełamuje się i zmienia poglądy, które przez całe życie nadawały sens jego egzystencji. Zauwarza, że "obywatel amerykański" to tylko nic nie znaczące hasło dla polityków, podobnie jak inne hasła typu: "mam prawo do", "to jest moja własność", "prawo", "prawda" itp, które były lansowane przez USA od zakończenia II wojny światowej.
Ten styl życia okazał się fałszem i fikcją a Ed w końcu to zrozumiał. Jest to dla niego wielka tragedia jescze większa chyba niż śmierć syna. Jedna z ostatnich scen, w której politycy żądają zapłacenia kosztów przewiezienia ciała zamordowanego syna z Chile do Stanów to gwóźdź to trumny z sercem i przebaczeniem Eda.
Mimo iż główną osią filmu jest zabójstwo Charlie Hormana i poszukiwania go przez ojca i synową, to ten film mówi o kilku sprawach (wg mnie oczywiście): miłość, relacje między pokoleniami, wiara i chyba najważniejsza sprawa (nadal aktualna) do czego może posunąć się rząd USA by bronić "amerykańskich interesów i stylu życia, cholernie dobrego stylu życia" - jak mówi jeden z bohaterów tego filmu.
Film zdecydowanie polecam wszystkim, którzy lubią kino polityczne oraz dramaty. Obraz ten jest bardzo mocny i trzyma za serce od ostatniej chwili. Wg mnie 9/10 to dopowiednia ocena.
Pozdrawiam wszystkich kinomaniaków.
Zgadzam się w zupełności. Sam film zrobił na mnie duże wrażenie, zaskoczył mnie Lemmon, świetna była Spacek, muzyka Vangelis to cudo, plus bardzo dobrze przedstawiona historia, która, choć toczy się w wolnym tempie, nie pozwala nam oderwać się od ekranu. Film jest dosyć wstrząsający, w końcówce smutny i tym bardziej jest to przerażające, że oparty na faktach.
Teraz zwrócę uwagę na inne filmy Costy-Gavrasa, którego nie znałem aż tak dobrze - widziałem tylko pesymistyczny "Miejski obłęd" z Travoltą i Hoffmanem.