Historię taką przerabialiśmy już na ekranie wiele razy. Grupa wspólników dokonuje napadu, jeden chce być sprytniejszy od reszty i kończy się to tak, że siedzą mu potem na karku. Jednak tym co wyróżnia ten film jest sposób pokazanie całej opowieści. Przez większość czasu na ekranie mamy tylko jednego aktora (zadziwiająco dobry Cain), a reszta historii powoli układa sie w całość. Do tego całkiem ładne zdjęcia i ciekawy montaż, który sprawia, że, gdy trzeba, czujemy zagubienie wraz z bohaterem.
Oczywiście nie mogło sie obejść bez kilku typowych dla amerykańskich filmów "motywów", ale mimo to ogólne wrażenia zdecydowanie na korzyść. I jeszcze duży plus za końcówkę. Może nie zaskakującą, ale na pewno nietypową i ciekawą.
Film polecam. Może nie jako wielce zajmującą i godną uwagi produkcję, ale jako zabijacz czasu. Tą rolę spełnia świetnie.