Muszę powiedzieć, że sam pomysł filmu jest nawet bardzo fajny. Oto pominięty przy awansie pracownik banku organizuje z zemsty napad. Zgarnia niezłą sumkę, a przy okazji próbuje wykiwać jednego ze współorganizatorów napadu. Kończy się to dla niego niezbyt przyjemnie, bo pościgiem i ucieczką po bezdrożach Newady.
Niestety Dean Cain w roli głównej to nie był wybór trafiony. Ponadto obraz ma co najmniej dwa bardzo poważne błędy logiczne, które uczyniły z filmu raczej groteskę niż rasowy film drogi z psychopatą w tle. W sumie można obejrzeć, ale tylko raz i nigdy więcej.