tyle tylko, że z gorszymi aktorami, muzyką i scenariuszem. Nie kupiłam tej
ich miłości, wzięła się nie wiadomo skąd. Można było to jakoś lepiej
ukazać. jeden ze słabszych filmów kostiumowych jakie widziałam, do tego
kopia Dumy i uprzedzenia z Keira Knithley.
Fajny, jak się nie ma nic innego do oglądania.
Po pierwsze, wiadomo skąd się wzięła miłość między nimi - z wzajemnej fascynacji, zrozumienia - to akurat jedna z mocniejszych strony filmu. Po drugie, wyobraź sobie, że to "duma i uprzedzenie" została napisana przez Austen pod wpływem osobistych doświadczeń (co przecież również było bardzo widoczne w filmie, zastanawiam się, czy ty go w ogóle oglądałaś?), a nie odwrotnie, więc najpierw Jane wywijała z Tomem na balu, a dopiero później zrobiła to Elizabeth i Darcy.
zgodze się, ale jednak w "d i u" była taka magia pomiędzy głównymi bohaterami - te spojrzenia itp, a wszystko nie bylo takie bezpośrenie jak w "zakochanej.."
ruurza, jestem świadoma tego kim była Jane Austen i jakie książki napisała, niemniej ten film był jednym ze słabszych kostiumowych, jakie dane było mi oglądać. Nie widziałam tam tej wzajemnej fascynacji i zrozumienia, więc to sprawa subiektywna.
Prawdziwa Jane Austen a postać z filmu to dwie różne sprawy. Być może przezycia Jane Austen były tak intensywne, że pod ich wpływem pisała książki, z filmu to dla mnie nie wynika.
Rozumiem, że Twoje pytanie o to czy oglądałam w ogóle ten film, jest retoryczne? A może powinnam napisać sarkastyczne?
Już w początkowych scenach widać ze Jane pisze pod wpływem przeżyć właśnie... nie wiem jak można nie zauważyć tego. Po samych kwestiach aktorów m.in: wymiana zdań w bibliotece, że powinna pisać o tym czego doświadczyła i wiele innych. Dziwi mnie fakt że "przeszkadza" Ci iż jest to w pewnym sensie "kopia" DiU..... nie jest to dziwne i rzadkie że porównując często dzieło z biografią twórcy widzimy znaczne podobieństwa. Od wieków to norma, choćby utwory muzyczne....teksty do piosenek czy to obecnych czy z dawnych lat opierają się w większości na przeżyciach i emocjach ich autorów.
Film faktycznie bardzo podobny do książek J.A., jednak to właśnie czyni go reprezentantem dobrego poziomu.
Moim zdaniem jest to dobry film, no i obsada też nie najgorsza. I muszę przyznać, że o wiele bardziej wolę Lefroy'a od Darcy'ego. Zgadzam się w 100% ruurzą, która idealnie ubrała w słowa to co pomyślałam, gdy przeczytałam ten temat.
Popieram! Lefroy znacznie lepszy od Darcy'ego w którymkolwiek wykonaniu.
Co do durnego zarzutu autorki tematu, że ten film to kopia 'Dumy' - ręce opadają. Przecież jasno z tych obu historii wynika, że Jane napisała 'Dumę' mocno opierając się na osobistych przeżyciach, dodając szczęśliwe alternatywne zakończenia wątków; takie, o jakich marzyła w rzeczywistości... Nie sposób więc uniknąć analogii między tymi filmami.
Przepraszam, ale gdzie wykazałam brak kultury? Dyskusja jest na forum publicznym, więc to tak samo podwórko moje, jak i Twoje.
Przeczytaj jeszcze raz swoją wypowiedź, może sam do tego dojdziesz, gdzie wyjawiasz brak kultury. Nikt nie sugerował, że jest moje, niemniej nie jesteś tutaj u siebie, żeby móc ludzi i ich wypowiedzi tekstami obrażać.
Zapewne masz na myśli epitet "durne", ale nie zamierzam za niego przepraszać, bo jest IMHO prawdziwy, a nie jest ani wulgaryzmem, ani nie uraża osoby. Co najwyżej opisuje opinię.
I nie jestem facetem, co można wywnioskować z mojego poprzedniego wpisu, którego najwidoczniej nie chciało Ci się nawet dokładnie przeczytać, choć literek wiele w nim nie było. Toteż nie mam zamiaru ciągnąć już tej rozmowy, bo i po co, skoro interlokutorce nie chce się nawet wysilić odrobinkę.
Pzdrawiam i eot z mojej strony.
Jak na to, że nie było urażające, dość dobrze wiesz o jaki tekst chodzi. Ale nie każdy potrafi przeprosić, czego jesteś świetnym przykładem.
Bindula, jesteś przewrażliwiona. Tigercub nie zamierzała ani nie obraziła nikogo w swojej wypowiedzi. Wyrażanie swojego zdania i zdrowa dyskusja, to nie znieważanie kogoś. Melisę sobie wypij następnym razem przed czytaniem odpowiedzi, może nie będziesz się tak denerwować.
Moim zdaniem super film,ale powinno być więcej romantyczności,ich spotkań,tego mi brakowało,i dlatego dałam 9/10 . Więcej rozmów ze sobą itd. ;) Wtedy byłoby arcydzieło ;P
Po części się zgadzam , lecz może autorom scenariusza i reżyserowi chodziło o to właśnie, aby film i wypowiedzi nie było zbyt przesłodzone, żeby do rozmów wkradało się trochę z teraźniejszości- żeby dało się odróżnić fikcję książki, od opowieści o życiu Jane Austen( choć przecież to też po części fikcja tylko inny rodzaj ;q) A poza tym wszyscy wiemy co oznacza pojęcie "nowela". Może reżyser chciał uniknąć porównania? ( Nie sądzę, żeby świadomie produkował kopię DiU ;p)
Co do pierwszego postu: nie widzę problemu z muzyką ani z aktorami. Właściwie to gratuluję ich wyboru. Ze śliczną Anne na czele film nabiera uroku. ;)
A mnie film nie powalił, bardzo lubię Austen, ale dla mnie to strasznie pod publiczkę zrobiony, jakby pod wpływem impulsu, powodowanego fascynacją ludzi ekranizacjami jej książek, takie trochę marnowanie czasu, też nie do końca zgodny z życiorysem Austen(wiem, bo oglądałam dokument o niej) i to nie dlatego, że źle się kończy. Generalni chyba brak mi było tego klimatu, bo chociaż nowa ,,Duma..." znacznie się różniła od ekranizacji, to zachowała tą atmosferę. Polecam natomiast nowe ekranizacje BBC:)
Daje 6 za dobra gre aktorska,ale nie widzialam tam pomiedzy nimi zadnej chemii,doprawdy.
Szczerze mówiąc nie rozumiem w ogóle odczuć autorki postu :/ Uwielbiam filmy kostiumowe, bywają oczywiście lepsze i gorsze, ale ten jest jednym z moich ulubionych. Uważam, że świetnie oddaje klimaty angielskie, że tak to nazwę. Bardzo podobała mi się Anne w roli Jane. Nazwanie jej i Jamesa McAvoya gorszymi aktorami jest grubą przesadą, dajcie spokój. Muzyka też świetna, jeden z moich ulubionych filmowych soundtracków. No czytając tego komenta po prostu miałam wrażenie jakby była mowa o jakimś innym filmie. Poza tym miłość znikąd? Czy nie znasz powiedzenia "kto się czubi ten się lubi" - przez cały film działają sobie w zabawny sposób na nerwy i ucierają sobie nawzajem nosa - od razu widać, że tych dwoje łączy chemia. Nie rozumiem jak można nie dostrzec magii tego filmu. Dodam, że oglądałam również "Dumę i uprzedzenie" z Keirą. I owszem, świetna, ale zupełnie inna od tego filmu. Inny klimat. Tam jest bardziej rozwlekle i refleksyjnie (w dobrym tego słowa znaczeniu oczywiście) - choćby te długie (świetne ale nadal długie) sceny np na huśtawce czy końcowa o poranku. Ogólnie chciałam wyrazić swoją opinię, bo irytuje mnie fakt, iż 'Zakochana Jane" jest tu niedoceniana.
Oglądałam...nawet ściągnęłam. Zafascynował mnie tak bardzo, że oglądam go od czasu do czasu. Widziałam już setki filmów gdyż jestem koneserem...jeśli ktoś by mi zadał pytanie 'jaki jest twój ulubiony film?' - bez wahania odpowiem, że 'zakochana Jane'. Moim zdaniem ten film bije na głowę produkcje takie jak : "Emma","Duma i uprzedzenie", "Perswazje" itd. Fabuła jest wciągająca na amen, a Jane jest po prostu intrygującą osobą.
Dziękuję