Hej, polecam wszystkim ten film na długie zimowe wieczory. I choć nie kończy sie happy-endem to naprawdę warto go obejrzeć. Ja bardzo długo byłam pod jego wielkim wrażeniem (w sumie nadal jestem), a w szczególności "umarłam" na scenie z balu gdy Jane zauważa ukochanego choć myślała że go nie ma:)Ten uśmiech, którego nie mogła opanować:)Ehh chyba zaraz go sobie znowu włączę. Pozdrawiam wszystkich Austen-maniaków;)