Ja do takowych nie należę i się na tym filmie trochę wynudziłem.
Ciągnie się i ciągnie, a puenty na horyzoncie nie widać.
Ponadto mam zastrzeżenie do Hathaway - nie potrafiła oddać przemiany wewnętrznej bohaterki. Pomimo dramatycznych przejść na jej obliczu nie widać doświadczenia. Dalej jest tą samą wyemancypowaną dziewuchą.
Na plus trzeba zaliczyć solidną robotę scenografów, parę zabawnych dialogów i olśniewające urodą kadry.
Film ma klimacik powieści Austen i, jak wspomniałem, fanki zawiedzone raczej nie będą.
5/10