Nie ma w tym filmie nic, co by powalało na kolana, ale też i nie ma niczego, co irytowałoby nieudolnością, a więc tym, czym naszpikowane są podobne produkcje w ostatnich latach. Dziewięćdziesiąt minut, poświęcone na ten film, nie wryje się nikomu w pamięć, ale i nie pozostawi uczucia czasu zmarnowanego. Ot, przeciętna - w tym lepszym tego słowa znaczeniu - produkcja. No, może jest coś, co się jednak rzuca w oczy - talent aktorski piętnastoletniej wówczas Elizy Bennett. Szkoda, że później totalnie niewykorzystany. Ale to już inna historia...
Faktycznie, wyrób rzemieslniczy, aczkolwiek zupełnie do rzeczy, a młoda aktorka wciąż jest młoda i może jeszcze się rozwinie. Moja ocena 6,55