Jak jej mąż, chyba umarł bo nie wiadomo co z nim to w ogóle jej to nie obeszło, później także. Film ogólnie nawet fajny, ale ja bym go zaliczyła do fantasy a nie horroru :)
bo ona miala schize na pkcie dziecka. max jej tak nie trybil tylko dzieciak. zafiksowana byla na tym pkci.
! Spoilery ! (Tak, cały wątek jest tak oznaczony, ale ludzie są różni, a nie mam ochoty na kłótnie, więc dodatkowo uprzedzam)
Mnie również to męczyło! Przez około 20 ostatnich minut nie potrafiłam w pełni skupić się na filmie, tylko zastanawiałam się, jak można do takiego stopnia mieć swojego męża gdzieś. W żaden sposób nie opłakiwała jego straty, nie starała się go odzyskać, nawet jej się nie chciało sprawdzić, czy sobie nie wisi gdzieś w tych kokonach albo czy Cody mógłby go przywrócić, no nic. Na sam koniec, w tej swojej bajce na dobranoc, miała też nadzieję, że zaginiona kobieta, która jest jej obca, wróci, ale mąż był w tej opowiastce ze zmarłym synem. Cóż, pewnie Freddie ma rację. Do tego mam wrażenie, że obwiniała męża za stratę syna i miała do niego żal, że nie pogrąża się w smutku tylko próbuje żyć dalej, ukrywa zdjęcia dziecka itp.
Nie pozostaje mi nic innego, tylko przyklasnąć. Kobieta jest świadkiem, jak jakaś demoniczna, szara masa zasysa jej męża w siebie i... i no właśnie, nic. Zero szukania odpowiedzi, zero paniki, zero żalu. Powinna chociaż dla realizmu potrząsnąć tym dzieckiem w histerycznym stylu, żądając wyjaśnień ;) Już pomijam fakt, że bycie świadkiem takiego zdarzenia powinno dać komukolwiek bilet w jedną stronę do psychiatryka, ALE o to się czepiać nie będę, bo wtedy 90% horrorów by nie istniało albo kończyło się po 10 min ;) Generalnie film to wielka, logiczna pomyłka. Niestety.