O mamo, główni bohaterowie bez wyrazu (może za dużo botoksu), wyglądający jakby przez cały film ich zadaniem było prezentowani ubrań. Dorośli zachowujący się jak dzieci i dzieciak, który bierze na barki cierpienia dorosłych z wyjaśnieniem podanym na koniec łopatą.
Albo horror albo reklama ikei, nie ma nic pośrodku.