Takie to nadęte i optymistyczne, aż do zżygania. O'Donnell fatalny, jego mimika w czasie przemówienia Pacino tak rozkosznie słodka, aż mi wstyd było za niego. Macie czasem takie uczucie? Mi się to przydarza, jak nieopacznie pstryknę pilotem i lecą właśnie znajome B-jak bliźniaki.Podobny kunszt, co O'D. Pacino dobry jak zwykle, że też takie banały kazali mu mówić na końcu. Faktycznie, brakowało tylko, żeby odzyskał wzrok- jak ktoś tu fajnie napisał.
Ja również muszę się zgodzić w kwestii wstydu. Czasami przytrafia mi się, podczas oglądania filmu, stawiać się na miejscu danego aktora. Jeśli mnie samej byłoby wstyd wypowiadać jakieś pierdoły, to nagle ogarnia mnie wstyd za tego biedaka, który robi to w filmie. Okropne uczucie i niestety doznałam go podczas tego filmu.
No ok dostał taką rolę, tak kazali mu ją zagrać i tak też ją zagrał. A co do spieprzenia tego filmu to grubo przesadzasz, moim zdaniem to jeden z najlepszych filmów jakie widziałam. Dotyka tematyki która dotyczy nas wszystkich, która nikomu nie jest obca. To moralizatorstwo pod koniec było nieco zbędne, ale taka miała być wymowa filmu, taki zamysł miał reżyser. Skoro to taki kapitalny temat a został tak fatalnie przedstawiony to może znasz filmy lepiej zrobione?? Z przyjemnością oglądnę..pozdro :p
No ok dostał taką rolę, tak kazali mu ją zagrać i tak też ją zagrał. A co do spieprzenia tego filmu to grubo przesadzasz, moim zdaniem to jeden z najlepszych filmów jakie widziałam. Dotyka tematyki która dotyczy nas wszystkich, która nikomu nie jest obca. To moralizatorstwo pod koniec było nieco zbędne, ale taka miała być wymowa filmu, taki zamysł miał reżyser. Skoro to taki kapitalny temat a został tak fatalnie przedstawiony to może znasz filmy lepiej zrobione?? Z przyjemnością oglądnę..pozdro :p
Moim zdaniem film zawiera co najmniej dwa momenty, których nie moge przełknąć:
1 - jazda tym czerwonym wózkiem, kiedy skręcają w ulicę i Pacino prostuje wóz w stosunku do ulicy, której przecież nie widzi, ta cała sekwencja jazdy samochodem jest dla mnie nie do przełknięcia;
2 - zakończenie, jak łatwo przekonać ludzi do swojej opinii - według mnie nie tak łatwo.
Zważywszy na to, że nie kupuję filmu, trudno mi kupić postacie. Nie wiem, za co Al Pacino dostał oskara, bo powtarzał te same zgrane numery, które już wcześniej widziałam w innych filmach.
Temat kapitalny, ale wymaga wielkiej wrażliwości wszystkich twórców filmu, żeby widz mógł kupić tą historię, uwierzyć w nią, zbliżyć się do bohaterów.
A, Philip Seymour Hoffman w jednej z pierwszych ról, jaki młodziutki i uroczy, choć w roli dosyć tchórzliwego typa.
Tak. Niełatwo przekonać ludzi, szczególnie tak skostniałą i zarozumiałą materię, jaką jest środowisko nauczycieli akademickich. Ta jazda samochodem - faktycznie mało prawdopodobna - ale musieli dać jakiś luźny element - by nie przegadać statycznie całego filmu. Aż tak bardzo mnie to nie raziło. Oczywiście ten skręt w niewidzianą ulicę to ewidentna niedoróba, ale niech tam. Co do gry Pacino, to tę charakterystyczną, przerysowaną mimikę wykorzystał w paru jeszcze filmach. Zaczął chyba w Ojcu..III , Zapach.. - to był 92 rok, potem ta sama lekko demoniczna i schizofreniczna mimika(choć już bez ciemnych soczewek kontaktowych) w "Gorączce", no i "Adwokat diabła".Tutaj wręcz przerysował grę "twarzą", ale miało to sens i oczywisty efekt. No i tembr głosu - z filmu na film coraz więcej starczej flegmy i swady. Nie wiem, czy zauważyłaś ale Pacino nie mówi.On PRZEMAWIA.Rozkoszuje się tym, co ma do powiedzenia. Nawet jak jest to cicha, beznamiętna razgaworka przy kawie. Na dłuższą metę staje się jednowymiarowy i meczący. Co do Oskara, czy Oskarów wogóle - wydaje mi się że ich kolejni beneficjenci dostają je z jakiegoś - Akademii tylko znanego - rozdzielnika. Pozdrawiam.
O Jezu Ciapek z całym szcunkiem ale Al Pacino to jeden z moich ulubionych aktorów i należałoby dodać w swojej wypowiedzi IMO. Bo Twoją wypowiedź uznaję za bluźnierstwo...
Pisanie swoimi palcami i mówienie swoimi ustami bez użycia takich znaczków -> " " ub słowa "cytuję" to jest właśnie wyrażanie swojej opinii. Nie ma ludzi obiektywnych. (to też jest moja opinia, jeżeli muszę jeszcze tłumaczyć)
Skoro tak myślisz... ale to chyba źle :) Subiektywizm i własne spojrzenie to jest właśnie to, co piękne w człowieku
Wiele osób ma za złe że film kończy sie happy endem . Wydaje mi sie że to juz trwale przyjęty stereotyp że "dobry" film musi kończyc sie tragicznie i główny bohater ginie (Filadelfia, Braveheart, Szeregowiec Ryan, American Beauty, poniekąd Forrest Gump). Czy bohater musi koniecznie zginąc żeby całkowicie przemówić do widza? Wyjde mi sie ża Al udowodnił że tak nie jest.
Film może się dobrze kończyć, chodzi o to, żeby można w to było uwierzyć, ale tutaj za dużo jest patosu i nadęcia, i zbyt łatwy i spektakularny jest ten sukces.
Ok niech film będzie jaki chce ale Pacino spełnił swoje zadanie i słusznie otrzymał Oscara. Myśle że Akademia w całości potraktowała jego wszystkie osiągnięcia (Scarface , Godfather itp) - Oscar mu sie po prostu należy!
Za całokształt niewątpliwie, ale niekoniecznie za ten własnie film, za "Scarface" mógłby dwa od razu :)
Tak to Akademia poprawia stare błędy.
Nie wiem o co wam chodzi. Sam film byłby przeciętny, gdyby nie wielki Al. Nie dziwię się , że dostał Oscara, który już wczesniej mu się należał. Al Pacino uratował Zapach kobiety przed banałem i sztucznością. A ta ostatnia scena przemowy... Nikt nie potrafi tak mówić jak Al...On przekonałby nawet mrowkę do tego, że jest słoniem. Według mnie Pacino to najlepszy aktor w historii kina.
Widzę, że znów spotykam się z Fidelio na forum :) Film może drażnić nadmiernym patosem, który rzeczywiście w niektórych momentach może irytować. Mnie jednak film nie znudził i nie zirytował w żadnym momencie. Uwielbiam "Zapach kobiety" i nic i niczyja opinia tego niezmieni. Nie ukrywam jednak, że wszystko to dzięki Alowi Pacino, który jest jednym z moich ulubionych aktorów, a w omawianym filmie zagrał najlepszą rolę życia.
PS. Film leciał wczoraj na tvn a już dzisiaj zanotował awans na TOP100 o czterdzieści kilka miejsc. I bardzo dobrze :)
Ja tez się cieszę, ze Cię widzę Czesiek. :) I miło mi, że się zgadzamy co do Zapachu kobiety.
Trochę bałem się finału i okazało się, że miałem rację niestety. Taki fajny film, a na koniec akcja jak ze "Stowarzyszenia umarłych poetów" :) Ale i tak polecam wszystkim koneserom życia.
Al Pacino i Chris O'Donnell... to jak maj i alergia... przynajmniej jeżeli chodzi o "Zapach Kobiety" ;) To prawda, Chris dostał rolę takiej ciapy, ale trzeba pamiętać o specyficznej, amerykańskiej szkole aktorskiej. W porównaniu z kinem francuskim, Amerykanie są jak lalki firmy Matel :).
Co zaś tyczy się samego Ala Pacino, to obejrzałem ten film tylko i wyłącznie ze względu na niego (no i na to, że film leciał na TVN). Nie rozczarowałem się - jeden z najlepszych hollywoodzkich aktorów pokazał swoją klasę... A końcowe przemówienie? Naiwne i słodkie? Przewidywalne? Infantylne? Jak najbardziej! Ale sposób, w jaki wygłosił je Pułkownik jest niepowtarzalne.
~~7.5/10~~
Kurcze, jednak mi wytknęli. Zauważyłem to "Ż" jak już poszło. Przez "RZ" to też nieładne słowo, ale pasuje. Hej.
No cóż. Szkoda że tak wspaniali aktorzy jak Pacino muszą grywać w takich gównach jak ?Zapach kobiety?.
Ortalion, Twoja ksywka świetnie pasuje do sposobu argumentowania Twoich poglądów. Jeśli "Zapach kobiety" to gówno, to polska kinematografia nigdy nie osiągnie - używając Twojego nazewnictwa - CHOĆBY miana sraczki, żygowin czy rozrzedzonych wymiotów. Człeku, nie wiesz co napisać - nie pisz :)
Jest takie zacne powiedzonko... "Lepiej milczeć, i być uważanym za idiotę, niż odezwać się, i rozwiać wszelkie wątpliwości...".
Co zaś się tyczy wypowiedzi Ciapka - nie mogę się z Tobą zgodzić odnośnie końcowej mowy. Pacino przemawiał jak szalony, pełen brudnej energii kombatant, niewidomy generał. Jeśli w jakikolwiek sposób wyobrażałem sobie taką przemowę - wyglądała ona właśnie tak. Dla mnie jest to cudowne zwieńczenie filmu, tak silnie emocjonalnie, tak porywcze, tak energetyczne...! Cofałem scenę kilkakrotnie, za każdym razem przeszywał mnie ten sam dreszcz... A wiesz co zrobię teraz? Odzszukam na półcę płytę z "Zapachem..." i odsłucham końcowej kwestii Pacina raz jeszcze. Ta rola ma siłę, a ten film ma klimat.
Pozdrawiam.
To już nie można robić nadętych i optymistycznych filmów? Film mimo tego, że jest nadęty i optymistyczny jest świetny. Film 8/10 Al PAcino 100/10
Pacino powinien byl dostac Oscara za Pieskie popoludnie albo Serpico albo za Scarface. Ten Oscar za Zapach kobiety to mi sie wydaje z tej samej beczki jak tegoroczny dla Scorsese za rezyserie Infiltracji. Zapach kobiety bardzo lubie, z calym jego patosem i 'amerykanskoscia' a role Pacino w tym filmie uwielbiam, ale i tak mam wrazenie, ze Oscar juz dawno temu mu sie nalezal za co najmniej jeden z tych trzech filmow na poczatku wymienionych. I to bardziej niz za Zapach kobiety.No ale tak to jest . trudno tu o jakis obiektywizm, sprawiedliwosc czy uwspolnienie znaczen. Wiec sie czepiac wlasciwie nie ma co.
ZK jest wg mnie rewelacyjny pomimo wad które zostały pięknie tu wypunktowane. Jednak radzę dobrze obejrzyj najpierw orginał na podstawie którego powstała infiltracja... Bo Jacka uwielbiam jednak Infernal Affairs w ogóle nie powinno być kalane jakąkolwiek przeróbką.
Dodam tylko że oryginalne IA musiało zostać przerobione w specjalną wersję dla amerykańców bo bardzo wielu nie mogło się połapać "o so hozi?"
to uczucie to uczucie zażenowania ;p które towarzyszy mi zbyt często. I tym razem również, mimo pozytywnych wrażeń na początku - widząc, że zapowiada się dobry temat, i mimo przepięknej sceny tanga, którą cofnęłam do początku, by obejrzeć jeszcze raz - koniec tej przemowy na końcu, nagły atak radości dzieciaków w mundurkach, do tego w tle typowa muzyczka, którą można wymyślić na kolanie i która zawsze pojawia się w tle takich końcowych wielkich wydarzeń..no i "werdykt" to wszystko mnie właśnie zażenowało i przyprawiło o mdłości.
Ale mimo wszystko Al Pacino uratował film tak, że oglądało mi się go przyjemnie i ostatecznie nie uznałam go za stratę czasu :)
Sam jestes spieprzony. Ciekawy jestem jakie filmy Ci sie podobaja. Chyba tylko takie typu Piła Hotel Hostel Zejscie Tunel Bagno Rower Grzezawisko Pole i Teksanska Masakra bo tam nie ma ladnych twarzy.
Następny typu "na pewno jesteś fanem amerykańskich filmów z Hollywoodu!"
Tacy ludzie są jeszcze bardziej żałośni niż sam Hollywood :)
To byla odpowiedz moja do zalozyciela tego tematu. A Hollywood lubie bo to miejsce gdzie powstaje mnostwo filmow. A ze niektore sa nieudane nie znaczy ze hollywood jest po prostu zle. I w ogole jestem fanem kina amerykanskiego. Takie filmy jak ZAPACH KOBIETY swiadcza o Hollywood raczej dobrze. :)
"To byla odpowiedz moja do zalozyciela tego tematu"
Domyślam się, ale co za różnica?
Czy takie filmy świadczą dobrze? Wg mnie "Zapach kobiety" może świadczyć dobrze o aktorze takim jak Al Pacino, natomiast bardzo źle świadczy o reżyserze, autorze muzyki i poniekąd scenarzyście, którego pod koniec poniosła fala tandety..
Kwestia gustu.
"I w ogóle" bądź dalej fanek kina amerykańskiego, jeśli ci się podoba ;)
autorze muzyki.. aż dziwne, bo napisał świetną muzykę do American Beauty. W każdym razie winą reżysera jest to, kiedy gdzie i jak czyjaś muzyka została w filmie wykorzystana
Jak dla mnie fenomenalne tango i świetny Al. Film jest charakterystyczny i zapada w pamięć (w moim przypadku pozytywnie), ale było kilka scen, których jakoś nie mogę zaakceptować. Wolę sobie wmawiać, że ich przeciąganie ma sens, ale mimo wszystko nieco obniżają mi poziom filmu.
ten film to wogole porazka, Pacino trzyma klase ale poza jego rola to zadnego pozytywnego akcentu. Wszystko pompatyczne i jakies takie "na sile"
Ja chciałem tylko zwrocic uwage na poprawnosc jezykowa i zaznaczyc ze RZYGAC piszemy przez "rz"!
Dla mnie zarówno film jak i temat - kapitalny. Ktoś wcześniej pisał, że nie może przełknąć prostowania samochodu na zakręcie, koleś wczesniej jezdził, a każdy kierowca ma odruch prostowania samochodu. Abstrahując 99% ulic w NY jest prostopadłych, więc tym bardziej mógł wiedzieć kiedy i w jakim kierunku wyprostować tor jazdy :)
Kunszt AL'a jak najbardziej zasługiwał na Oscara, idealnie grał niewidomego i samotnego starszego faceta .
Jeżeli uważasz że młody zagrał ciotę to znaczy że mu się udało wypełnić swoją rolę. Jeśli aktor wywołuje u nas tak silne emocje (patrz zjeżdżanie go przez cały wątek) to nie ulega wątpliwości że zrobił z siebie debila z klasą.
Respect