Takie to nadęte i optymistyczne, aż do zżygania. O'Donnell fatalny, jego mimika w czasie przemówienia Pacino tak rozkosznie słodka, aż mi wstyd było za niego. Macie czasem takie uczucie? Mi się to przydarza, jak nieopacznie pstryknę pilotem i lecą właśnie znajome B-jak bliźniaki.Podobny kunszt, co O'D. Pacino dobry jak zwykle, że też takie banały kazali mu mówić na końcu. Faktycznie, brakowało tylko, żeby odzyskał wzrok- jak ktoś tu fajnie napisał.
lecę z pomocą:P
A więc tak; Jeszcze trochę driftowali sobie samochodem po mieście, aż zastrzymała ich policja,ale jakoś udało im się wybrnąć. Potem znów wrócili do pokoju hotelowego, tam AL chciał się zabić,ale po małej szarpaninie O'Donnelowi udało się namówić by ten pomysł porzucił i obaj sie rozpłakali. W tym momencie widać było,że ich znajomość wkroczyła w fazę przyjaźni. Szofer Franka odwiózł Charliego po szkołę, Slade zapłacił za opiekę nad nim i ze łzami w oczach rozstali się. Finałowa scena odbyła się już na uniwerku, "na apelu",jak pewnie pamiętasz, w sprawie "żartownisiów",którzy oblali farbą samochód dyrektora i jego samego. Nieoczekiwanie w obronie Charliego wystąpił, pojawiwszy się nagle, Frank . Pocisnął najpierw z lekka dyrektora, a następnie wygłosił, piękną, acz ciut naiwną przemowę, o honorze, odwadze itp , za co zebrał nielada aplauz. I ostatecznie konsekwencje wyciągnieto, tylko wobec prawdziwych winowajców oraz bogatego i wpływowego niby-kolegi Charliego(sorki,ale jakoś nie mogę teraz skojarzyć imienia:() Wybacz ewentualne błedy, wynikające zapewne z pośpiechu:)
INVENTOR, nie chciałbyś czasem tak od niechcenie robić streszczeń do tzw. nowości w kinach?
To jest świetne, że też jeszcze nikt Cię tu nie docenił.
Się ubawiłem jak pszczoła. Poważnie!!!
"...Jeszcze trochę driftowali sobie samochodem po mieście, aż zastrzymała ich policja,ale jakoś udało im się wybrnąć. Potem znów wrócili do pokoju hotelowego, tam AL chciał się zabić,ale po małej szarpaninie O'Donnelowi udało się namówić by ten pomysł porzucił i obaj sie rozpłakali. W tym momencie widać było,że ich znajomość wkroczyła w fazę przyjaźni. Szofer Franka odwiózł Charliego po szkołę, Slade zapłacił za opiekę nad nim i ze łzami w oczach rozstali się. Finałowa scena odbyła się już na uniwerku, "na apelu",jak pewnie pamiętasz, w sprawie "żartownisiów",którzy oblali farbą samochód dyrektora i jego samego. Nieoczekiwanie w obronie Charliego wystąpił, pojawiwszy się nagle, Frank . Pocisnął najpierw z lekka dyrektora, a następnie wygłosił, piękną, acz ciut naiwną przemowę, o honorze, odwadze itp
SUUUUPPPEEEERRRR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przesadzacie. Film bardzo dobry. Wiele udanych scen ( ta w której Pacino tańczył tango najlepsza ). Oglądałam go wiele razy i za każdym razem podoba mi się tak samo. O'Donnel zagrał rewelacyjnie, nie wiem, czemu wam się nie podobało, on przecież MIAŁ BYĆ trochę ambitnym i uczciwym nieudacznikiem, co świetnie mu wyszło ;].
a ja się ubawiłam jak fenek, faktycznie "brakowało tylko, żeby odzyskał wzrok":-)
jak jesteś taki mądry to może sam zagrasz błaźnie a jak ci się Al Pacino nie podoba to nie pisz na tym forum bo on jest dla fanów Al Pacina
mi się podobała gra Al Pacino. emocje dobrze wyrażał.
mi osobiście film się podobał ;)
nie był genialny, ale nie można powiedzieć, że nie był dobry.
Temat nie jest "spieprzony". Po prostu tego typu film musi być przerysowany. Takie jest jego założenie. To prawda, ze mogłby być mniej .... łopatologiczny i można by zrobić mniej holywoodzki koniec, ale nie przeszkadazało mi to aż tak bardzo. Być może tochę dlatego, że nie miałem szczególnych oczekiwań wobec tego obrazu ale również dlatego, że patetyczne kino jest potrzebne. trzeba tylko zrobić je umiejętnie. A ten film jest zrobiony bardzo sprawnie. 7/10 za fajną role Pacino i wyraźną postać Franka.
Tego typu film wcale nie musi być przerysowany. Czasem nawet przeciwnie, im mniej przerysowany tym bardziej zapada w pamięć. Wszystkim, którzy zachwycają się filmem, polecam przeczytanie pierwowzoru, książki "Zapach kobiety" autora Arpino Giovanni. Ta książka siedziała w mojej głowie długie miesiące po przeczytaniu, spoliczkowała mnie, zbluzgała i rzuciła w kąt (mimo iż nic tak spektakularnego jak w filmie się w niej nie dzieje, a może właśnie dlatego). Ten film jest całkiem dobry o ile ktoś jest w stanie znieść amerykański patetyzm w wersji XXL (całe szczęście przynajmniej brawurowo zagrany) Na pewno ma swoje momenty (scena tanga, moment w którym Frank krzyczy "I'm in the dark here!" czy chociażby pierwsza rozmowa Franka z Charliem) Ale gdyby scenarzyści mieli odwagę zrobić ten film według książki a nie tylko luźno "na motywach", to nie byłby film. To byłby FILM. Polecam przeczytać (cienka, góra na dwa wieczory). Zwolennicy przekonają się, że można było zrobić to lepiej a krytykanci zobaczą jak.