Chodzi mi o dubbing większości powstających animacji. Cały czas "szacuneczek", "luzik", "czaisz" itp. Postacie gadają jak murzyni z bronxu w prawie każdej bajce, a potem dziwić się, że złota polska młodzież nie potrafi się nawet wypowiedzieć po polsku, tylko wszędzie ten kretyński slang. Co o tym sądzicie ?
Film ma trafić do jak największej części społeczeństwa, czy jest to baśń czy film kryminalny a taki właśnie język jest najbardziej w społeczeństwie popularny. Z jednej strony mi się to nie podoba aczkolwiek z drugiej strony pewne słowne gierki są o wiele bardziej barwne właśnie w wersji tego "slangu" :)
Dlatego prawdziwa siła tkwi w słowie pisanym - niestety dzieci (i nie tylko) przestały czytać książki. Na papierze slang nie wygląda zbyt dobrze i jako taki się nie sprzedaje (wyjątek - niechlubna "Wojna polsko-ruska"). Jak myślisz, skąd się bierze to prostactwo i analfabetyzm? Gdyby nagle zamiast "Szacuneczek" pojawiło się "Witam cię, piękna pani", albo nikt by tego nie zrozumiał, albo ten piękny język zostałby wyśmiany przez dorastającego troglodytę pozbawionego karku - i nie tylko (bracia Karczybykowie w wersji mini). Teraz chłopak przedstawia kumplom swoją dziewczynę słowami: "A to jest Jolka, moja świnia". Społeczeństwo chamieje i nic na to nie poradzisz.
A tam ja z tego co zauważyłem widzę że coraz więcej ludzi czyta książki co jest dla mnei miłym zaskoczeniem
No to super :) Mam - niestety - inne spostrzeżenia (zwłaszcza wśród dzieci - sięgają po nie jedynie wtedy, kiedy ekranizacja filmu jest interesująca, np Harry Potter). Czytałam niedawno streszczenie "Krzyżaków". Nawet nieźle napisane. Z tym, że było to streszczenie nie książki a filmu, który był zupełnie inny, niż powieść napisana przez Henryka Sienkiewicza.
A teraz z innej beczki.
Zbieram informacje do stworzenia multimedialnej encyklopedii Gwiezdnych Wojen :D Jak coś będziesz miał (jakieś ciekawostki, śmieszne zdjęcia, linki) daj znać :) Byłam ostatnio na zlocie fanów tu, gdzie mieszkam (poznałam Kenny'ego Bakera :D:D:D).
Hmmm... Miałam coś napisać, ale zapomniałam co...
Co do ekranizacji szczerze mówiąc akurat jednak się mylisz :) Większość znajomych które jednocześnie oglądała i czytała np. Władcę Pierścieni, Harrego Pottera czy Eragona (bleh najgorsza adaptacja) w kolejności najpierw czytała, później oglądała ekranizację. Co do encyklopedii... pamiętam jakieś fajne parodie i fanowe filmiki walk na miecze świetlne ale o linki muszę popytać znajomego...
Hmmm, myślę jednak, że zarówno ja jak i Ty mamy rację :) Ja spotykam takich właśnie ludzi (i jestem przerażona). Mam znajomą, która książki zaczęła czytać dopiero po obejrzeniu HP (prócz wszystkich tomów ma jakieś dwa, trzy inne tytuły). Moja młodsza siostra nie lubi czytać i nie czyta. Dzieci nie lubią czytać - mają kablówkę z bajkami i komputery, dorośli nie mają na ogól czasu. Rzecz jasna są fani i fanatycy czytania, ale są w zdecydowanej mniejszości.
Dorośli też wolą usiąść przed TV i oglądnąć np. wiadomości zamiast czytać. Tu nie problemem jest brak czasu tylko ogólny brak chęci. I czemu od razu fani i fanatycy? :D Nie trzeba być ani tym ani tym aby czytać raz na jakiś czas ^^ Ale fakt faktem np. w klasie 5/30 osób regularnie czytało książki (co jest wynikiem dość kiepskim)...
Ja jestem fanatykiem książek :P Fanatyzm nie musi być zły ;) Przynajmniej nie zawsze :D
Ja na szczęście akurat nie, ale lubię poczytać raz w tygodniu coś ciekawego. Dobrze powiedziałaś - nie zawsze fanatyzm jest zły hah :D A co do słowa pisanego nawet w książkach coraz częściej jest używany także język potoczny i "schamiony" :)
Ja uważam że w bajkach są takie teksty jakie są właśnie po to żeby trafić i żeby mogła zrozumieć większa część odbiorców ... filmy animowane muszą być mówione potocznym prostym językiem po to aby zarówno dziecko jak i człowiek dorosły zrozumiało o co w tym filmie chodzi... nie można w bajce używać jakiś wielce skomplikowanych zwrotów bo dziecko ich nie zrozumie stąd te uproszczenia i przerzucenie się na mowę młodzieżową ... faktem jest również że w dzisiejszych czasach bajki są bardziej kręcone pod młodzież i dorosłych aby też tę część odbiorców przyciągnąć do kin a nie tylko dzieci...
I koniecznie trzeba niszczyć polską mowę od małego ? Ostatnio w którymś filmie (nie wiem czy to nie Madagaskar) usłyszałem już nawet nie sorki,a "sorasy" - co to k**** jest ? Aż torsje od tego słowa miałem.