Był zwykły dzień...taki jak każdy inny nie licząc faktu że wstałem z łózka w samo południe. Przypuszczam że nikt nie był w stanie przewidzieć co się wydarzy na mych oczach w najbliższych godzinach. Mając zamiar się posilić przeszła mi myśl przez głowę, myśl która była pierwszym z paru błędów w tym dniu...
- "może obejrzę sobie jakiś film"...pomyślałem nie zdając sobie sprawę że lepiej było dziś nie fatygować się z wstawaniem z wyrka....
- "o Zarażeni, nie widziałem tego nigdy - włączę sobie"...po chwili w głowie mi się uroiło, cóż to była nieprawidłowość która kosztowała mnie ok 90 min życia...a może i więcej jeżeli tego typu dzieła maja dalekosiężne negatywne skutki zdrowotne. No i się zaczęło, niczym nie skrępowana, nielogiczna i niestrawna papka z lichymi niczym te w reklamach proszku do prania dialogami ( propos proszków to być możne gdyby Chajzer miał tam główną rolę to zagrał by to lepiej) przeplatane archaicznymi efektami specjalnymi które widocznie czasem były takie słabe że miały miejsce poza kadrem...zresztą o czym tu pisać w ogóle, jeżeli ktoś jest ciekawski czemu film ma taka niską średnia na filmwebie lub ma jakieś masochistyczne zapędy to powinien po to sięgnąć. Ja bynajmniej podczas podziwiania tego co mi zaserwowali twórcy Zarażonych miałem minę niczym Shrek czy osioł kiedy oglądali śpiewający domek na zamku Duloc.
Trzeba to przeżyć samemu myślę, ja niestety doczekałem się momentu w którym nie mogę dać innej oceny niż 1. Dobrze że się nie da 0 wystawić bo byłby dylemat.
hehe...a najbardziej z tego wszystkiego to współczuje tym 24 osobom które chcą ten film obejrzeć....biedni nie wiedza co ich czeka....:)
nawet nie wiesz jakie to ciekawe jak kiepski musi być film, by go oceniono na FilmWebie poniżej 4. Nagram sobie i obejrzę - ciekawi mnie on więcej niż bardzo.
Większość filmów kanadyjskich jest właśnie tak słaba jak ten, dlatego zazwyczaj nie oglądam takich produkcji. Podobnie słabe są filmy niemieckie, choć można znaleźć parę wyjątków.