Dzieło ukazuje historię sekretu długowieczności, mało przemyślane ujęcia kamery, efekty specjalne które są mało widowiskowe oraz że ludzie którzy się nie starzeją w końcu stają się głupcami. Kino klasy b serwowało już nam historie o podwodnych miastach, gdzie wiele ujęć miało miejsce pod wodą, lecz jak na rok 1965 sceny te wypadają dosyć mizernie.
Zatopione Miasto ma oczywiście plusy są to głęboko wydekoltowane suknie głównej aktorki która świetnie prezentuje to co ma najlepsze. Nadmienić także trzeba że dzięki umiejscowieniu akcji na Krecie gdzie skadrowano wiele fresków i ciekawie wyglądających architektonicznie miejsc widz ma poczucie że naprawdę wskazówka zegara z lekka się cofnęła. Na koniec dodać trzeba że swoją obecnością zaszczycił owy film Vincent Price który jak zwykle świetnie sobie poradził.
Nie ukrywam że to jego nazwisko skusiło mnie do seansu.
Warto zapoznać się z ową historią którą lekko i przyjemnie się ogląda lecz większej głębi nie posiada.