Jest to interesujący film moim zdaniem. Markiz wykorzystał wszystkie możliwe opcje aby napisać książkę. Jednak nie przypadła mi ta postać do gustu. Był on bardzo antykatolicki i zbyt dumny z siebie. Nie zmienia to faktu, że postać dobrze zagrana. Podobała mi się bardziej postać doktora - za skuteczne metody wychowania i karania. Według mnie Madeleine sama sobie była wina, że umarła. Dała się zmanipulować Markizowi. Ksiądz też z początku zbytnio pobłażał Markizowi, ale potem zaczął być bardziej stanowczy ;). Zdziwił mnie fakt, że na końcu ksiądz został zamknięty. Nie bardzo wiem za co.... I jeszcze jedna rzecz - czemu Markiz połknął krzyż - na znak protestu, odrzucenia Boga czy chciał zwyczajnie popełnić samobójstwo?
SPOILER Moim zdaniem Madeleine nie była winna swojej śmierci, podaj mi proszę na to konkretny powód. Jedyną osobą winną jeje śmierci był Markiz, no oczywiście ten który jej to zrobił. Ksiądz trafił do zakładu, gdyż troche mu się bałagan zrobił po śmierci wpomnianej Madelieine (w której sie podkochiwał) , dowodem na to jest sen w którym śni mu sie akt z jej zwłokami. Wydaje mi się, że po tym jak ona zginęła, część jego świata się zawaliła. Zaczął wątpić w Boga, i popierać poglądy Markiza, dlatego tez zaczął pisać, i nazwał swojego następce bodajrze "klechą". No i dlaczego Markiz połknął krzyż, dobrze myślisz on odrzucał Boga, cały czas był ateistą, i nawet w obliczu śmierci nie zamierzał zmienic poglądów. Cóż to tylko moje zdanie :)
Ja na przykład jestem pełen podziwu dla Markiza, niezłomna postawa, determinacja, zrobił wszystko żeby robic swoje i nie ugią się przed niczym a że był antykatolicki? chwała mu za to, bynajmiej miał własny niezmacony pogląd na wszystko w co on wierzył i nie był zakłamany w swojej wierze.
Uważasz, że każdy ksiądz nie ma swoich poglądów i jest zakłamany w swojej wierze? Można nie podzielać opinii kogoś, nie zgadzać się z kimś, ale nie można obrażać, szydzić z czyjejś religii oraz robić i pisać o ogólnie postrzeganych jako niewłaściwe rzeczy i postępowania tak jak to robił Markiz. Może to nie była poprawna polszczyzna ale mam nadzieję, że zrozumiała ;).
Nie powiedziałem że każdy ksiądz jest zakłamany, markiz wytykał im błędy szydził z nich, owszem ale świat był zepsuty on też tylko że on o tym wiedział i nie udawał czegos czym nie był, po drugie w tamtych czasach nie było wolności słowa on o to walczył, w dzisiejszych czasach pisałby sobie takie historyjki do woli i nikt by go za to nie zamkną. Bronisz tu kościół ale to właśnie także im nie podobało sie że ktos sie swobodnie wypowiada na według nich zakazane tematy, tak było od dawna, chociąż teraz już troche wyjechałem poza temat filmu.
Moim zdaniem dodatkowym powodem szaleństwa księdza było to że nie udało mu się zbawić duszy markiza nawet w obliczu śmierci, poniósł kolejną klęskę po śmierci swojej ukochanej, ponad to jego nekrofilski sen sprawił iż zaczął rozumieć mroczniejszą stronę ludzkiej natury i z czasem upodobnił się do desade gdy zawiodły go jego duchowe wartości.
Nie zgadzam się z opinią że za śmierć Madeleine jest odpowiedzialny tylko Markiz. To działalność doktora i posłusznego mu księdza doprowadziła do sytuacji w której Markiz nie mogąc pisać, przekazywał treść swej powieści słownie. Gdyby Markiz mógł pisać swoje powieści tak jak na początku filmu, to Bouchon nigdy by nie zapoznał się z jej treścią. Najbardziej negatywną postacią w filmie był właśnie doktor. Markiz w swym postępowaniu był szczery i prawdziwy, a doktor zaś był największym hipokrytą. Zabraniał pisać Markizowi sprośnych sadystycznych powieści, a samemu torturował ludzi w ramach ich leczenia, zamykał w willi młodą kobietę, która mogłaby być jego córką i wykorzystywał ją seksualnie.
Tak szczerze powiedziawszy, to do tej śmierci przyczynili się po trosze wszyscy - de Sade wciągnął Madeleine w przepisywanie tekstów, Coulmier nie potrafił zapanować nad markizem, co także przełożyło się na późniejsze wydarzenia (o zachowaniu doktora nawet nie będę wspominać). Wszystko to się skumulowało i dało Bouchonowi pole do popisu. Trzeba też zwrócić uwagę, że wszystkie te postaci robiły to, co uważały za słuszne, a ich działania doprowadziły właśnie do nieuchronnej śmierci Madeleine. Gdyby chociaż jeden z nich spojrzał dalej, niż swoje własne dobro, nie doszłoby do tragedii, chociaż z drugiej strony ciężko mówić o zapobieganiu, ponieważ wcześniej nie wskazywało, że sprawy się tak potoczą (może ew. wcześniejszy eksces z Bouchonem jako foreshadowing, ale to się i tak nie liczy).
"Według mnie Madeleine sama sobie była wina, że umarła. Dała się zmanipulować Markizowi. "
Czy to aby nie przeczy sobie? Czy ofiara manipulacji jest do końca świadoma tego, co czyni? Czym zawiniła Madeleine? Że go kochała (jak i wiele innych kobiet), że chciała dla niego jak najlepiej?
"Zdziwił mnie fakt, że na końcu ksiądz został zamknięty."
Człowiek, który wierzył w ludzi, ich dobrą wolę i uczucia, miał metody wyraźnie odbiegające od czasów które są prezentowane w filmie. Chciał rozwinąć w pacjentach potencjał, docenić ich i otoczyć miłością. Markiz wykorzystywał jego naiwną dobroć w każdej chwili, Abbe stał pomiędzy nim a okrutnym doktorem, z czasem jednak sam stał się oprawcą wobec De Sade. Chciał ujarzmić tą bestię która w nim siedziała, za wszelką cenę. Przypłacił to śmiercią ukochanej Maddie, a zarazem nie potrafił wyleczyć Markiza. Gdy ten popełnił samobójstwo w trakcie ostatniego namaszczenia, ksiądz załamał się psychicznie - a może ów szatan De Sade przejął jego duszę?
"chwała mu za to, bynajmiej miał własny niezmacony pogląd na wszystko w co on wierzył i nie był zakłamany w swojej wierze.e"
Dla De Sade'a pisanie to była jedyna forma wyzwolenia, jak sam mówił 'był' już w piekle, musiał uwalniać się od myśli poprzez przelewanie ich na papier. On nie mógł żyć bez pisania. Warto zauważyć, że Donatien chyba jako pierwszy scharakteryzował ludzkie dewiacje, w swoim dziele 'Sto dwadzieścia dni Sodomy i Gomory'.
Ciekawy film. Dobra rola Kate Winslet. btw. mi się podobała rola obłąkanego markiza ;P
Jak dla mnie Marquis był bardziej antykonformistyczny niż nonkonformistyczny jeżeli chodzi o religię. Chociaż jego antykatolicyzm nie był byle buntem, a był mądrze uzasadniony. A postać z filmu po prostu niesamowita. Ktoś mnie kiedyś zapytał "czy ja gram, czy naprawdę taki jestem?" Jak było z Marquisem?