Ja rozumiem, że scenarzyści strajkowali, że jest kryzys, że nie wszystko może być arcydziełem. Ale na Boga jak De Niro i Pacino mogli zgodzić na grę w takim schemacie! Przecież bardziej łopatologicznego i rutyniarskiego [tu brzydkie słowo na jaką tylko chcecie literę] nie można było wymyślić. W filmie jest dwóch kumpli: Ziutek i Felek. Od początku sugeruje się, że zabija Ziutek. Na końcu superzaskoczenie: zabija Felek. Kurde, nigdy bym na to nie wpadł. Czy ten cały Gewirtz [scenarzysta] ma widzów za półgłówków? Miałem przez pewien czas złudzenie [a wręcz błagałem w duchu] żeby się okazało, że to Karen zabija. Ale gdzie tam. Jak się rzuca monetą to albo wypada orzeł albo reszka. Scenarzysta chyba o tym nie wiedział i sądził, że jak przez cały film będzie wmawiał, że jest reszka, to nikt nie zgadnie, że opcja alternatywna to orzeł. Gdyby jeszcze motywacja Roostera była wiarygodna.. A tu dostajemy następujący pasztecik: podziwiałem kolegę, a że okazał się nie być bez skazy to zacząłem mordować. Extra. A ja nie lubię sąsiadki, bo nosi brązowe buty. Tak jak herbata nie staje się słodsza od mieszania tak scenariusz nie staje się lepszy dzięki aktorom. Ok. grają nieźle, ale co z tego, skoro historia jest na takim poziomie. Czy "M jak miłość" byłoby arcydziełem gdyby grali tam Gajos, Stuhr czy Janda?
Nawet jeśli nie byłby to Felek to byłby to Ziutek. Innymi słowy - krąg podejrzanych jest mocno ograniczony i to jest w tym filmie najgorsze. AllBlack ma rację.
Gdyby nie nazwiska w czołówce nikt by o tym filmie nie dyskutował.
Dzięki "nexus" za głos rozsądku. Kupa nie przestaje brzydko pachnieć tylko dlatego, że wdepnął w nią laureat Nobla. obsada filmu to nie wszystko.
Zgadzam się...Rewelacyjni aktorzy jakby chcieli lekko zburzyć swą legendę :( smutne :( Tylko ze względu na nich i parę niezłych momentów dałem 6, bo w sumie film był właśnie taki - "niezły". Ale i tak pozostaje niedosyt.
Nic ambitnego, ale ogląda się miło. Chociaż też miałem nadzieję, że zabójcą jednak będzie Karen, a nie De Niro-Al, Al-De Niro, a może jednak De Niro? Ale ogólnie spodziewałem się barachła strasznego przez obecność najbardziej przereklamowanego rapera na świecie, a tu nie tak źle... 7/10 daję za niezły klimat.
Ledwo się ruszają ci chłopcy, chyba powinien być limit wieku do ról twardych gliniarzy, a wlasciwie gliniarzy w ogole.
Trafny komentarz!
Od czasu gdy obaj panowie przeszli na filmowa emeryturę, DeNiro za czął grac tylko w komediach, stracili wiele w moich oczach. Z mojego osobostego punktu widzenia niestety dawno skończyli się. Czekałam na ten film licząc, że przekonam się o własnej pomyłce.
Niestety. Nie tylko że scenarzysta zrobił bigos, ale i "wielcy" aktorzy zawiedli. grali samych siebie. czy gadający do kamerki deNiro różni sie czymkolwiek od tatuśka weszącego Bena Stilera w "Poznaj mojego cos tam"? Niczym! ten sam wyraz twarzy, ta sama gra, te same miny. Po prostu de Niro!
dla mnie dno i stracony czas.