Napawdę zły film. Wybraliśmy się z ukochanym w wolnym czasie świątecznym aby się zrelaksować dobrym kinem, które jak pomyśleliśmy zagwarantują nam wykwintne dwa słowa - De Niro i Pacino.

Po 20 minutach myślałam, że odgryzę sobie nogi. Tak się nudziłam, że wszystko mi przeszkadzało - pozycja w jakiej siedziałam, jak siedziały "czubki głów" przede mną, klimatyzacja mi przszkadzała - zimno, ciepło, buczy; pić mi się chciało, na spacer bym poszła. Po prostu czułam to nieprzyjemne uczucie w mostku, że "wyrzucone pieniądze".

Fabuła po prostu cienka, jak ze średniego kina klasy B lub nawet F, gdzie dialogi są tak mało intersujące lub najzwyczajniej głupie i jak z podręcznika "teksty z filmów o policji". Nic tu nie wciąga. Aktorzy są śmieszni w swojej grze, jakby zmęczeni i zgrani. De Niro przez cały film ma skwaszoną minę z "Meet the parents", a Pacino przeżywa swój kryzys spadku formy aktorskiej. Miałam wrażenie, że Panowie się po prostu zestarzeli i albo ze starości ich instynkt do scenariusza się załamał, albo po prostu chcieli łatwo zarobić żeby pospłacać jakieś kredyty. Nie wiem.

Strasznie gorzka jest moja opinia, wiem. Uwielbiam kino i dobre filmy i kiedy idę do kina i w końcu! wybieram z 20 filmów w repertuarze taki gniot mam potem zepsuty dzień i czuję się oszukana.

Odradzam. Nawet jeśli są osoby, którym się coś w tym filmie podobało to niestety obawiam się, że jest ich niewielu. Duże ryzyko sprawdzać swoje zdanie w kinie.
Polecam TVN za rok ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Gajowa