Pacino i De Niro znów wspólnie na planie, choć niestety nie jest to jakaś duża pociecha, bo
obaj najlepsze lata kariery mają dawno za sobą. No i grają postaci tak przerysowane,
"twardzielskie" i schematyczne że trudno było z nich dużo wydobyć. De Niro jak dla mnie
zagrał wręcz średnio, te same miny co zwykle, te same tricki, zero popisowych scen które
zapadły by w pamięć. Pacino poradził sobie dużo lepiej, dał z siebie co potrafi i ten aktorski
pojedynek zwyciężył bez wątpienia. Co do samego filmu to nawet fajnie mylono tu widza
(choć w połowie domyśliłem się zakończenia), a zawrotne tempo i szybkie ujęcia bardzo mi
się podobały. Ale scenariusz nie zachwyca, całe śledztwo jest prowadzone zbyt drętwo, za
mało główkują bohaterowie, dużo gdybają. Schematów tu co niemiara, a cwaniackie dialogi
bohaterów tylko irytują. W sumie stawiam mocne 5, nie jest to zły film, ogląda się miło, ale
wątpię bym pamiętał go zbyt długo.