Gdyby w filmie grali mniej znani aktorzy sądzę że nie byłoby takich jęków zawodu i narzekań jak tu się pojawiają. Wielu oczekiwało że tutaj będzie nowy Ojciec Chrzestny, Człowiek z Blizną, czy Taksówkarz. Etap zmieniania historii kina obaj panowie mają za sobą. Al ma 68, Robert 65 lat (co zresztą sprawia iż na każdą policję świata byliby w rzeczywistości już za starzy). Historia była ciekawa, prawie do końca wytwarzając przekonanie że [spoiler] zabójcą jest nie ta połowa duetu co w rzeczywistości [/spoiler]. Oczekiwać po nich nowego arcydzieła kina na miarę tych w z lat 70-tych to jakby oczekiwać na to że Rolling Stonesi nagrają przebój większy od Satisfaction, a Boniek, Lato, Tomaszewski i Robert Gadocha wrócą teraz do reprezentacji i zwyciężą drużyny z zawodnikami którzy mogliby być ich synami.
Oddajmy szacunek ludziom, których twarze mieli bohaterowie największych filmów gangsterskich w historii kina, najsłynniejszym włoskim Amerykanom w dziejach, ludziom którzy w kinie stali się symbolami swego pokolenia, jak w muzyce Lennon i McCartney (wspomniani w jednej z kwestii w filmie). By ich zobaczyć do kin ściągnęły rzesze ludzi (wczoraj wszystkie miejsca zajęte). Większość nas w ich wieku będzie niegodnym uwagi starym ramolem i pies z kulawą nogą nie spojrzy.
8/10