Moim zdaniem świetny film. Najbardziej fascynujące jest to niedopowiedzenie jak w polskim "Rękopisie znalezionym w Saragossie". Piękna kobitka i prawdziwy facet (Lee Marvin był ranny i odznaczony za walkę w Piechocie Morskiej USA). To Byli aktorzy. A teraz; z silikonowym g... lalki i takie obojniaki robione cyfrowo że jedną ręką bym pajaca zabił. Nas..ć na to i rozetrzeć nogą. Ten film pomimo swoich lat zrobił na mnie niesamowite podobnie jak Zabójcy (1964) ale tego ostatniego filmu nie mogę dorwać. Może mam coś nie tak ale na starszym już "Ojcu chrzestnym" byłem 6 razy pod rząd.