Zdobyć Woodstock

Taking Woodstock
2009
6,6 9,0 tys. ocen
6,6 10 1 8984
6,8 11 krytyków
Zdobyć Woodstock
powrót do forum filmu Zdobyć Woodstock

Nie wiem. Może tytuł tego filmu jednak nie jest zbyt zachęcający. Jak chodziłem do liceum wydawało mi się, że Woodstock coś znaczy. Te wyświechtane wolnościowe słowa, dzieci kwiaty, wietnam w tle, dostępne ogólnie narkotyki. Wszystko to czyniło z tego festiwalu coś kultowego. Chyba czasy się zmieniają i dzisiejsza młodzież już bardziej kojarzy festiwal z tym Owsiakowym i niezbyt jest zainteresowana przeszłością. Może Lee swój film powinien nazwać "Zmierzch Woodstock" i ktoś go zauważy. Szkoda, bo reżyser nakręcił naprawdę sympatyczny obraz. Jest tu dużo z klimatu festiwalu, nawet unikając bezpośredniego pokazywania koncertów, gwiazd, wszystkiego tego, co wydawałoby się jest oczywiste. Mimo tego wciąż odczuwalny jest duch epoki i w niektórych scenach znakomite wyczucie i poetyka. Scena w której bohater dociera na polanę, która zmienia się w ocean pozostaje w pamięci na dłużej. Pozostają w niej również urocze i dopracowane kreacje aktorskie, na czele z rodzicami bohatera. Myślę, że gdyby tylko ktoś dał szansę filmowi na pewno nie straciłby dwóch godzin. Uważam też, że jest to dobry film na wspólny wieloosobowy wypad do kina. W moim przypadku była pusta sala.

5IN

Dzisiejsza młodzież kojarzy festiwal z tym Owsiakowym... chyba tylko polska młodzież. Poza naszym podwórkiem o Owsiaku nikt nie słyszał a Woodstock kojarzy się właśnie z tym czym powinien. Myślę, że reżyserowi na miarę Anga Lee lata koło nosa czy ktoś dostrzeże jego film właśnie w Polsce, pamiętaj że jest to film na skalę światową. Pusta sala w kinie? Źle Ci? :) Właśnie dlatego lubię chodzić na niszowe produkcje - bo wiem, że nie zbierze się tam zgraja pseudokinomanów obładowanych popcornem!

Aldo_Martinez

@Aldo
Dokładnie! Nie ma nic lepszego niż 5 osób na sali kinowej :)

Aldo_Martinez

Masz rację, że powinienem globalniej podejść do tematu, jak również masz rację, że Lee to lata;) Chodzi mi o nasze podwórko. Zależy mi w pewnym stopniu o widownię, gdyż fajnie mieć szeroki repertuar filmowy, gdy chcę iść do kina. Ostatnio czytałem na konkurencyjnym serwisie, że mniej różnorodnych filmów będzie wprowadzonych do kin, gdyż z reguły przynoszą straty - nawet taka obsypana nagrodami z dużą szansą na Oscara "Biała wstążka", czy zeszłoroczne festiwalowe hity - "Milk", "Frost Nixon". Tego drugiego wówczas nawet w kinie sam nie obejrzałem, bo - nie mając akurat czasu - wydawało mi się, że jeszcze to nadrobię w następnych tygodniach projekcji. zszedł jednak szybko z ekranu. Także podsumowując film Lee akurat za specjalnie ani niszowy, ani ambitny nie jest. W sam raz na wyjście do kina, a jednak zaliczając komercyjną klapę pewnie dystrybutor zapamięta to sobie i ciężko będzie o coś w tym charakterze zobaczyć. Jest już kilka takich produkcji, które mogłyby spokojnie trafić do kin i np. ja zupełnie indywidualnie dostrzegam ich potencjał, a pewnie trafią, o ile w ogóle to na dvd. Ja zaś lubię filmy i lubię również oglądać je w kinach. Natomiast produkcje najczęściej wprowadzane średnio mnie kręcą - wyjątkami może jest ten Tarantino, czy Almodovar. Napisałbym Jarmush, ale wciąż niepewnie czekam na premierę. Co do klimatu jedne na jeden z ekranem. Oczywiście można powiedzieć, że to plus.