uwielbiam ruskie filmy będące popłuczynami po Tarantino, powiedziałbym nawet że wolę je bardziej od oryginałów, po obejrzeniu "Ciuciubabki" Bałabanowa przez wiele lat odczuwałem niedosyt tego typu kina a tu proszę jaka niespodzianka, kliknąłem na ten film bo tytuł mnie zaintrygował i miałem półtorej godziny dosadnej ruskiej rozrywki i co z tego że film wtórny, kiedy zachwyca :))))