Opowiadaniem o tym filmie na egzaminie wstępnym dostałem się do liceum! Co ciekawe, byłem wtedy poniżej dopuszczalnego na ten film wieku, co egzaminatorzy "przełknęli" bez problemów. Miał wtedy tytuł "Zemsta z Kosmosu".
Swoją drogą, stare truchło - już wtedy ledwo dał się oglądać.
A ja na maturze (zdawałem w latach 90 – tych) wybrałem temat „Ekspansja kultury masowej i zagrożenia z nią związane”. W wypracowanku udowadniałem że kultura masowa żadnych zagrożeń nie niesie. Pojechałem jak Gollob po zewnętrznej i jako podstawowy argument wybrałem SF – która wywodzi się literatury pulpowej a osiągnęła wysoki poziom artystyczny i intelektualny. S. Lema, P. K. Dicka i cyberpunk by jakoś znieśli, ale „Zemsta kosmosu” to chyba była przesada...... najgorsza ocena z klasy, lidwo lidwo zdałem....
A „Zemsta....” bardzo mi się spodobała, muszę powtórzyć....
Mnie się wtedy - nastolatkowi - też bardzo podobała. Nie wiem, czy to nie był pierwszy/jedyny film s-f w tych czasach.
Sequel jest wyraźnie lepszy. Dwójkę się świetnie ogląda do dziś. Dziw, że nikt na pomysł remake'a nie wpadł.
Ale zapewne wpadnie. "Holyłód" każdą okazję wykorzystuje (często tracąc na tym miliony).
A, faktycznie dwójka lepsza, chociaż - z tego co pamiętam - wyraźnie inspirowana "Kolorem z przetworzy" H. P. Lovecrafta. I w sumie ciesze się, że nikt nie wpadał na pomysł remake. Zazwyczaj kończą się katastrofą (wiem są wyjątki).
A ja czekałem (do dzisiaj) 60 lat na ten film! Jak lecial w kinie, to byłem za młody
i nie było takiej opcji, zeby mnie wpuścili. Naturalmente, gdybym zobaczył go wtedy,
to zrobiłby na mnie zupełnie inne wrażenie. A dzisiaj obejrzałem do końca bardziej
przez sentyment. Aaaa... i, jak widzę, muszę teraz poszukać "dwójki"... Nawet nie mialem
pojęcia, że istnieje, a tutaj nawet polecają! :o)