Jako ciekawostkę dodam, że podobno, duża część oscarowego gremium w ogóle nie obejrzała filmu, myśląc że nie odbiega on od antyżydowskiej ideologii zaprezentowanej przez Reymonta. Był to przynajmniej jeden z powodów, dla którego "Ziemia obiecana" nagrody nie otrzymała. Obiektywnie: w pierwszej kwestii nie miało racji. Subiektywnie: nagroda się Polsce za ten film należała
Napisałem "Polsce", ponieważ nominację do oscara za film nieanglojęzyczny otrzymuje kraj a nie reżyser czy ktokolwiek inny(kwestia techniczna).
P.S. Adamiakowa nie ale Kłosiński, Sobociński i Dybowski :)
Hmm o tym, że akademicy nie oglądali to nie słyszałem, a od lat interesuję się Oscarami, więc to chyba nieprawda ;-) Ale to, że dziennikarz, który oskarżył film o antysemityzm, nie widział go nawet - to fakt, samemu Wajdzie się bez cienia zażenowania przyznał. Wydaje mi się, że jednak oglądali, jeśli nie z "zawodowego przymusu", to z ciekawości - Wajda był już wtedy całkiem znany w Hollywood (oczywiście jak na filmowca zza żelaznej kurtyny), a polskie kino ogólnie miało wtedy dobrą passę oscarową - rok wcześniej nominowany był "Potop", rok później "Noce i dnie". Moim, subiektywnym, zdaniem jednak dobrze się stało, że "Ziemia obiecana" przegrała, bo "Dersu Uzała" Kurosawy to film zwyczajnie ciut lepszy. Oscara dałbym prędzej za "Panny z Wilka" lub za "Człowieka z żelaza".
Tylko, że Panny przegrały z Blaszanym bębenkiem. To już Ziemia Obiecana była wg mnie bliżej.
Wiem, ale mnie właśnie "Blaszany" jakoś nie powalił (choć dam mu jeszcze szansę kiedyś, może po przeczytaniu książki), za to "Dersu Uzała" tak. Takie moje zdanie. Inna sprawa, że z "Pannami" rywalizowało też "Mama ma sto lat" Carlosa Saury - film mało u nas znany, a kapitalny, polecam. Ciężki byłby wybór...
Swoją drogą patrząc na ilość ocen na filmwebie to Panny z Wilka też nie są jakoś bardzo znane w Polsce. 3292 oceny jak na "nasz" film wrażenia nie robi. A to moim zdaniem jeden z lepszych polskich filmów, a już na pewno Wajdy. Muzyka jest genialna.
Wiem, sam też go uwielbiam. Ale cóż, to jest powolny i wymagający film. Nie dla mas.
To chyba pytanie retoryczne?
Jak film, który zza żelaznej kurtyny krytykuje ostro kapitalizm, w dodatku pokazując Żydów w niekorzystnym świetle, ma mieć choćby cień szansy na Oscara? I tak sukcesem było samo zakwalifikowanie go do konkursu. Oscary to jedne z najbardziej politycznych nagród, gdzie poprawność ideologiczna i mody intelektualne są jednym z głównych wyznaczników sukcesu, lub porażki filmu. Dopiero w drugiej kolejności istotne jest, na ile dana produkcja była dobra. Ta reguła potwierdza się co roku i przez niektórych reżyserów jest cynicznie wykorzystywana. Ile było filmów o holocauście? Jaki wysyp dramatów o nietolerancji wobec gejów Hollywood odnotowało w ciągu ostatniej dekady? Tutaj liczy się pragmatyzm a nie artyzm : )
teraz dopiero zauważyłem, a nie mam już możliwości edytowania postu - Holocaust przez przypadek napisałem z małej litery. Przepraszam i poprawiam tutaj błąd.