Przypadkowe, powycinane fragmenty powieści połączone w kolaż, doprawiony antysemityzmem i operetkowym, przaśnym humorem głównych bohaterów. Wajda pisze jakąś nową, głupkowatą historyjkę uderzając w patriotyczną nutę wydarzeń 1970.
Lektura Ziemii pozostawiała po sobie wrażenie pełności, bogactwa charakterów, dyskretnego dowcipu i złośliwości. Jak Reymont pisał tak pisał, ale ostatecznie nie było to złe. Natomiast film.... Obrzydliwa maszkara, wypaczony obraz, jak w pijackim obłędzie.
Może taki był zamiar. Jeśli tak, to się udało, bo rzygać się chce na wspomnienie obleśnej Jędrusik, pajacowatego Pszoniaka, nadętego Olbrychskiego i głupkowatego Seweryna.